wtorek, 21 listopada 2023

Rozdział 36

 Rozdział trzydziesty szósty


Wizyta teściów


- Cześć Ewa, co tutaj robisz? - idącą korytarzem kobietę wyrwał nagle z zamyślenia, czyjś głos. Odwróciła się za siebie i zobaczyła uśmiechniętego Krzysztofa.
 - O cześć! - odpowiedziała odwzajemniając uśmiech - Nie zauważyłam Cię! - przyznała.
- Właśnie widzę, przed chwilą minęłaś mnie bez słowa! - odparł nadal się uśmiechając.
- Co tutaj robię? Przyszłam do kadr coś załatwić i przy okazji zajrzę do męża. - powiedziała.
- A jak tam Agatka? - zainteresował się mężczyzna.
- Agatka je, śpi i na razie odpukać wszystko jest w porządku. Nie powiem jednak żebyśmy z Januszem byli wyspani! - zaśmiała się młoda mama. - Ja jakoś daję radę, ale Janusza podziwiam! - dodała.
- No wiesz jak to małe dzieci. Pamiętam jak Filipek dawał nam z Sylwią popalić! - wspominał znajomy.
- Wiem, że małe dzieci tak mają. U nas i tak nie jest tak źle. - odparła.
- Słuchaj Ewa, a może wpadli byście do nas z Januszem i, z małą? - zaproponował kolega.
- Dzięki Sylwia już do mnie dzwoniła z tą propozycją i chętnie z niej skorzystamy! - zapewniła Ewa.
- Fajnie! To może w tą niedziele? - zapytał znajomy.
- W ten weekend mamy gości, ale ja zadzwonię za kilka dni do Twojej żony i się umówimy. - zapewniła.
- Słuchaj muszę już iść na górę. - powiedziała spoglądając na zegarek.
- W takim razie nie zatrzymuje Cię! - odparł kolega.
Uścisnęli sobie ręce na pożegnanie i Ewa skierowała się do schodów, którymi weszła na górę. Stanęła przed drzwiami gabinetu lekarskiego, na chirurgii i zapukała w nie.
- Proszę! - usłyszała po chwili. Gdy weszła do środka, zobaczyła swojego męża stojącego przy biurku i pochylonego nad jakimiś dokumentami.
- Cześć! - powiedziała głośno, bo zauważyła, że się nie zorientował, kto wszedł do gabinetu.
- Cześć. - odpowiedział, podnosząc głowę.
- Co tu robisz? - zdziwił się, gdy ją zobaczył.
- Byłam w kadrach i postanowiłam zajrzeć. Sam jesteś? - zainteresowała się.
- Tak sam. Chłopaki i Dorota są zajęci. - odparł obejmując ją i całując w policzek.- Usiądź! - zachęcił wskazując jej krzesło. Sam usiadł naprzeciwko niej.
- Zrobić Ci coś do picia? - zapytał spoglądając na szafkę gdzie stały kubki i ekspres do kawy.
- Nie dzięki, nie będę się rozsiadać, zostawiałam Agatkę z moją mamą. Obiecałam, że niedługo wrócę. - powiedziała siadając.
- O to mama ma dziś wolne? - spytał trochę zaskoczony.
- Nic mi nie mówiła.  Jak zapytałam czy może przyjść do małej na trochę, z chęcią się zgodziła. - odparła z uśmiechem
- Posiedź chwilkę. - pochylił się w jej kierunku, wziął jej dłoń w swoje dłonie i również się uśmiechnął.
- Nie chce Wam przeszkadzać w pracy. - odparła prawie szeptem, muskając go lekko w usta.
- Mnie nie przeszkadzasz, a nikogo poza mną tutaj nie ma. - zauważył puszczając jej rękę i prostując się
- Poza tym chętnie zrobię sobie małą przerwę. - spojrzał z niechęcią na stertę dokumentów na stole.
- Coraz tego więcej.! Niedługo  zamiast leczyć ludzi utoniemy w tych papierach. - dodał biorąc w rękę jakiś plik dokumentów.
- Wiesz papierkowa robota też należy do naszych obowiązków. - powiedziała. 
- No niestety. - stwierdził z lekkim smutkiem w głosie. Dokumentacja z nami zostanie, chociaż przyznaje teraz jest już coraz łatwiej, bo część tych rzeczy prowadzi się już elektronicznie. - dodał. 
- Mogłaś powiedzieć to bym Ci załatwił tą sprawę z którą przyjechałaś. - zmienił temat.
- Z chęcią się wyrwałam z domu. Poza tym nie wszystkie sprawy da się załatwić przez pośredników, nawet gdy jest nim własny mąż. - uśmiechnęła się.
- To fakt. - on również się uśmiechnął.
- No będę się pomału zbierać, bo trochę zawracam Ci głowę.. Chcę też jeszcze zrobić małe zakupy, bo jak pewnie pamiętasz w weekend mamy mieć gości. - stwierdziła spoglądając jednocześnie na zegar wiszący na ścianie.
- Nie skonsultowała byś nam pacjentki? - zapytał.
- Głowimy się od dwóch dni co jej jest, ale nie możemy dojść. Skoro już jesteś, to może Ty trafisz. Masz nosa w stawianiu trafnych diagnoz!  - stwierdził spoglądając na kobietę z uznaniem.
- Przeceniasz mnie. - odparła lekko zawstydzona.
- Oj nie przeceniam! Nie bądź taka skromna, jesteś naprawdę dobra, w swoim fachu. Czasem żałujemy, że Cię tu z nami nie ma. - odparł szukając w komputerze dokumentacji pacjentki.
- Dziękuje, Wy wszyscy też jesteście dobrzy. - odwzajemniała się.
- Pokaż mi w takim razie kartę tej kobiety, a potem chciałabym ją jeszcze zbadać, skoro prosisz mnie o konsultacje. - wstała z krzesła, stanęła za mężczyzną i spojrzała na ekran komputera przy, którym siedział.
- Po załatwieniu sprawy wyszła ze szpitala., wsiadła do samochodu i pojechała na zakupy, po czym wróciła do domu.
Przed domem zobaczyła swoją mamę z wózkiem wchodzącą przez furtkę. Uchyliła szybę i pomachała w jej kierunku.
- Cześć mamo, jak się macie? - zapytała otwieraj pilotem bramę.
- O cześć córciu, bardzo dobrze! Wyszłyśmy sobie z moją wnusią na mały spacer, taka ładna dziś pogoda. - odpowiedziała matka.
- To fajnie! - ucieszyła się lekarka.
- Przepraszam mamuś, że tak długo mnie nie było. Załatwiłam sprawę w kadrach, później poszłam na chirurgię, a tam Janusz poprosił mnie o konsultacje jednej chorej, później zrobiłam zakupy i mi się zeszło. - usprawiedliwiała się.
- Nic się nie stało, radziłyśmy sobie. Tylko chyba Agacia jest już troszkę głodna. Dałam jej buteleczkę z mleczkiem, którą zostawiłaś, ale to było już dość dawno. - zauważyła Bożena.
- Ojej, to już ta godzina! - Ewa spojrzała na zegarek, potem zajrzała do wózka. Dziewczynka nie spała.
- To wchodzimy do domu, zdejmuje płaszcz, myje ręce i ją nakarmię. - stwierdziła młoda mama.
W piątkowe popołudnie w domu Janusza i Ewy, pojawili się rodzice Janusza.
- Cześć kochani! - przywitali się Marian i Grażyna,
- Cześć mamo, cześć tato! - w drzwiach przywitał ich syn.
- Gdzie Ewunia? - zapytała matka, całując syna w policzek, a ojciec uścisnął mu rękę. 
- Ewa z małą są na górze. Ewa ją karmi. - powiedział Janusz.
- To ja umyje ręce i pójdę do dziewczyn. - zadecydowała Grażyna, zdejmując buty i kierując się w stronę łazienki.
- Nie zdejmuj butów tato! - powiedział Janusz widząc, że ojciec robi to samo co chwilę temu zrobiła mama.
- Macie tak czyściutko, nie będziemy Wam brudzić. - stwierdził Marian ściągając obuwie.
- To ja poszukam jakiś kapci! - stwierdził młodszy z mężczyzn, zaglądając to szafki stojącej w holu.
- Nie szukaj synu, Grażyna wzięła nasze z domu. Przyniosę walizkę z samochodu i je wyjmę. Tylko jeśli pozwolisz umyje ręce i trochę odpocznę? - stwierdził mężczyzna.
- Wchodzić proszę dalej! - Janusz gestem ręki zaprosił do salonu gdy ojciec wyszedł z łazienki. Starszy z mężczyzn wszedł do pokoju, a gospodarz podążył  za nim.
- Czego się napijesz tato? - zapytał Janusz.
- Poproszę wodę, jeśli można? -  zapytał Marian.
- Pewnie, że można! Już przynoszę. Wstawie przy okazji ziemniaki, Ewa prosiła żebym to zrobił jak tylko przyjedziecie. -  powiedział Janusz, kierując się do kuchni.
- Nie śpiesz się tak synu, jak znam Grażynkę, to jak weszła do Ewy na górę, to nie prędko dziewczyny stamtąd zejdą! - zaśmiał się ojciec.
- Jeśli długo nie będą schodzić, to po nie pójdę. - powiedział z uśmiechem młody mężczyzna, niosący z kuchni tacę na, której stały cztery szklanki, dzbanek z wodą, a na talerzyku plasterki cytryny 
- Przyniosłem 4 szklanki, bo jak mama z Ewą zejdą, to pewnie też chętnie się napiją. - odparł stawiając wszystko na stoliku przy kanapie, i nalewając ojcu i sobie po szklance napoju.
- Jeśli masz ochotę na cytrynę, to wrzuć sobie tato! - zachęcił podając mężczyźnie szklankę i siadając na fotelu na przeciwko ojca.
Mężczyźni rozmawiali parę minut po czym  usłyszeli idące z góry kobiety. Grażyna niosła na ręku Agatkę. Widząc je Marian wstał.
- Witaj tato! - powiedziała Ewa zbliżając się do starszego z mężczyzn.
- Witaj Ewuniu!  - odpowiedział uśmiechając się do kobiety Przywitali się całując, się nawzajem w policzki.
- Zobacz Marian jaką śliczną mamy wnuczkę! - zachwycała się Grażyna, kładąc mężowi dziewczynkę na kolanach, kiedy ten ponownie usiadł na fotelu.
Witaj Agatko! - uśmiechnął się do dziecka i pogładził ją delikatnie po policzku/ 
- Grażynko dałaś mi małą tak znienacka, żeby się tylko mnie nie wystraszyła. - zaniepokoił się Marian.
- Tato nie ma obawy, Agata lubi być na czyjś rękach, a już męskich szczególnie! - zaśmiała się Ewa.
Jakby na potwierdzenie tych słów dziewczynka roześmiała się głośno, co wywołało uśmiech na twarzach wszystkich będących w salonie.
- Janusz wstawiłeś już ziemniaki? - zapytała Ewa, kierując wzrok z córki na męża.
- Tak, jak prosiłaś, ale już dość dawno! - Janusz spojrzał na żonę, a potem pociągnął nosem. 
- Ojej już biegnę zobaczyć czy się nie spaliły! - gospodarz już chciał się poderwać z fotela.
- Nic nie czuć, więc chyba się, nic z nimi nie stało!. - zaśmiała się Grażyna.
- Ty tu zostań z rodzicami i z Agatką, a ja pójdę zobaczę co z tymi ziemniakami i zajmę się wszystkim. - zadecydowała młoda kobieta.
- Ja Ci pomogę. - zaoferowała się teściowa i obie udały się do kuchni.
- Bardzo smaczny obiad! - pochwaliła Grażyna, kiedy siedzieli przy stolę po skończonym posiłku.
- Ja poproszę przepis na tę rybkę z warzywami.  - matka Janusza spojrzała na półmisek, na którym leżały jeszcze dwa kawałki ryby.
- Cieszę się, że smakowało! - ucieszyła się Ewa. 
- Przepis jest bardzo prosty! - dodała synowa nadal się uśmiechając.
- Marianowi jak widać bardzo smakowały twoje pierogi ze szpinakiem - zauważyła starsza z pań. spoglądając na półmisek obok męża.
- Oj ja bardzo lubię szpinak, a te pierożki w wykonaniu naszej synowej były pyszne! - mężczyzna troszkę się usprawiedliwiał. - Zresztą jak wszystko inne na tym stole. - dodał.
- A może teraz podamy kawę i ciasto? -  zaproponował Janusz patrząc na wszystkich.
- Poczekaj z tym ciastem synu, jesteśmy tacy najedzeni. - powstrzymała go mama.
- On się tak spieszy z tym ciastem, bo zrobił swoją popisową szarlotkę! - śmiała się Ewa.
- Zresztą poderwał mnie na szarlotkę! - zauważyła nadal się śmiejąc.
- Na szarlotkę zaprosiłem Cię do kawiarni, a poderwałem na gołąbki, zawsze tak mówisz! - stwierdził Janusz.
- To fakt kiedy pierwszy raz byłam u Ciebie poczęstowałaś mnie gołąbkami w swoim wykonaniu, ale myślę, że zaiskrzyło między nami już wcześniej! - mrugnęła w stronę męża porozumiewawczo i pocałowała go w policzek.
- To nieważne kiedy zaiskrzyło, najważniejsze, że jesteście razem i jak widać się kochacie! - zauważyli teściowie.
- Co do zdalności kulinarnych mojego męża i syna, to rzeczywiście je mają! - Grażyna spojrzała na obu panów z uznaniem.
- A co tam u Uli i Szymona, dlaczego z Wam nie przyjechali? - syn zmienił temat.
- Powiedzieli, że na początku roku szkolnego nie bardzo mogą się wyrwać, ale prosili żeby Was pozdrowić. - powiedziała matka. 
- Kazali Wam przekazać, że jak się trochę sytuacja ustabilizuje w szkole, to, Was odwiedzą! - dodał Marian.
- Tak wiem, jak rozmawiałam niedawno z Ulą, też mnie o tym zapewniła. - stwierdziła Ewa.
- Chcemy poprosić Ulkę żeby została chrzestną Agatki. - powiedział Janusz.
- Na chrzestnego chcemy prosić Roberta, męża mojej siostry Agnieszki, a ona powiedziała mi ostatnio, że planują przyjechać do Polski na Boże Narodzenie, więc wtedy planujemy chrzciny. - dodała synowa.
- W takim razie, pewnie wkrótce przyjedziecie do Uli i Szymona, a przy okazji odwiedzicie też nas? - zapytała matka.
- Pewnie tak. - przytaknął syn.
- Idę po to ciasto i zrobię coś do picia. - zadecydował Janusz wstając od stołu.
- To może teraz ja Ci pomogę, a dziewczyny niech sobie pogadają? - zaproponował ojciec, również wstając.
- Dobrze to chodźmy! - ucieszył się syn. 

wtorek, 28 marca 2023

Wiersz na wiosnę

Bitwa zimy z wiosną


 Niby już wiosna, ale wciąż zimno,

Chociaż za oknem coraz dłużej widno,


Zima o sobie zapomnieć nie pozwala,

Swoje mroźne oblicze czasem wyzwala,


Jakby chciała powiedzieć "Ja mam tu władzę!",

A ja na  to niestety nic dziś nie poradzę


Zima z wiosną jak co roku toczą ciągłe bitwy,

Na niebie ptaków widać zaciekłe gonitwy,


Tu płatki małe, białe, tam zapach krzewów nęci

Czasem od tych pąków aż nas w nosie kręci


Choć wcale nie z żalu, łza z oczu poleci, 

Na tę wiosnę prawdziwą szykujcie się dzieci


środa, 2 grudnia 2020

Na początek zimy

Na początek zimy


Umieszczam dziś na blogu, kolejną moją rymowankę. Co o niej sądzicie?



Idzie zima, żartów nie ma.
Szczypie mróz w uszy już.
Ciepłą czapkę na nie włóż
Ciepła czapka, długi szalik.
I Ci mróz nie straszny już.





poniedziałek, 8 czerwca 2020

Taka sobie rymowanka

Taka sobie rymowanka


Umieszczam dziś na blogu, taką moją rymowankę. Może będzie ich więcej. Co o niej sądzicie?





Słońce świeci, grzeje twarz.
Wieje wiatr, ciepły tak.
Kwitnie kwiat, cieszy nas.
Ptaszek leci, spieszy się do swoich dzieci.









sobota, 24 sierpnia 2019

Wiosna i lato

Wiosna i lato

Witajcie!

Dawno mnie tu nie było. Kolejnego rozdziału mojego opowiadania nie było już bardzo dawno, wiem, że znowu obiecuje, ale może jesienią powstanie kolejny rozdział. Nowy rozdział jest już częściowo napisany, ale jakoś nie mogę go dokończyć, może jesienią mi się uda.
Ostatnio pojawiały się tu czasem posty na inne tematy, ale i te były jak sama zauważyłam w jesienno - zimowe miesiące potem tylko życzenia świąteczne i więcej nic.

W tą wiosnę i lato miałam dosyć mało czasu na pisanie. Wakacje minęły mi bardzo szybko i ciekawie, obfitowały w wiele wydarzeń z czego się bardzo cieszę, ale nie o tym chce pisać.
Bardzo lubię wiosnę kiedy dni stają się dłuższe, jest długo widno, przyroda budzi się do życia. Lato też lubię, bo wtedy jest ciepło i jak wcześniej napisałam dużo się dzieje.Nie myślcie, że jesienią i zimą nic się u mnie nie dzieje. Dzieje się, jeśli tylko warunki atmosferyczne i zdrowie moje i moich bliskich pozwala, to dzieje się.

A czy Wy lubicie wiosnę i Lato?
Napiszcie w komentarzach.

poniedziałek, 24 grudnia 2018

Świątecznie

Świątecznie

Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony!
Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
Ma granice Nieskończony.
Wzgardzony, okryty chwałą,
Śmiertelny Król nad wiekami!
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.

 

Życzę Wszystkim aby Bóg narodził się w każdym ludzkim sercu

środa, 5 grudnia 2018

Rozpczął się grudzień...


Rozpoczął się grudzień...

 

Dość długo nie było tu nowego rozdziału mojego opowiadania, ani żadnego innego postu.
Moich czytelników uspokajam, że po Nowym Roku postaram się napisać kolejny rozdział dalszych losów Ewy.
Na razie chce zaproponować coś innego.
Będę tu od czasu, do czasu umieszczać posty na różne tematy


Rozpoczął się grudzień, dla osób wierzących czas Adwentu, a dla wszystkich, czas przygotowań do Świąt.
Ten ciągły ruch, mnóstwo ludzi w sklepach, mnóstwo światełek i reklam świątecznych.
Grudzień jest również miesiącem podsumowań powoli kończącego się już roku.

A czym grudzień jest dla Was?
Czy go lubicie?

Rozdział 36

 Rozdział trzydziesty szósty Wizyta teściów - Cześć Ewa, co tutaj robisz? - idącą korytarzem kobietę wyrwał nagle z zamyślenia, czyjś głos. ...