sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 19

Rozdział dziewiętnasty

Sylwia




Ewa po powrocie Janusza do własnego mieszkania jeszcze kilka dni była na zwolnieniu, ale po weekendzie wróciła do pracy. Narzeczony czekał na nią w poniedziałek rano w samochodzie przed blokiem.
- Cześć kochanie, jak się czujesz? - zapytał gdy ją zobaczył.
- Cześć bardzo dobrze! - zawołała radośnie.
- Ojej nareszcie wychodzę z domu! - ucieszyła się.
- Miałam już dosyć tego siedzenia, a poza tym odkąd wróciłeś do siebie u mnie jest strasznie pusto. - przyznała z żalem w głosie.
On lekko się uśmiechnął słysząc to, ale zaraz potem spojrzał na nią zaniepokojony.
- Chyba jednak nie czujesz się jeszcze najlepiej, bo schudłaś i jesteś blada?
- Może powinnaś zrobić jakieś badania? - zasugerował.
- Ja naprawdę czuje się już dobrze. - przekonywała, nachyliła się i pocałowała go w policzek.
- A, że schudłam i jestem blada, przecież wiesz jak było przez parę dni miałam wysoką gorączkę, ledwie udawało Ci się wmusić we mnie coś do zjedzenia, a poza tym jak jestem chora, to zawsze chudnę. - dodała.
- Jeśli Cie to uspokoi, to pójdę do jakiegoś internisty.
- Tak byłoby najlepiej. - przyznał.
- Słuchaj jesteśmy w sobotę zaproszeni na imprezę do Łukasza i Edyty, ale nie wiem czy chcesz iść? - zmienił temat.
- Bardzo chętnie.
Podjechali pod szpital i lekarz zatrzymał się na parkingu obok auta Wojtka i Doroty, którzy też w tym samym czasie przyjechali do pracy. Wszyscy czworo wysiedli ze swoich samochodów.
- Cześć Ewa, jak się masz? - zapytali znajomi.
- Cześć już całkiem dobrze. - odpowiedziała.
Mężczyźni poszli przodem o czymś dyskutując, a kobiety zostały lekko w tyle.
- No jak Ewuś jak Ci się mieszka z Januszem? - zainteresowała się przyjaciółka.
- My nie mieszkamy razem.
- Jak to nie? - zdziwiła się koleżanka.
- No tak, jak byłam chora, to się mną opiekował i nocował u mnie, ale teraz już wrócił do domu. - wyjaśniła śmiejąc się w duchu.
Wyobrażała sobie jak wszyscy plotkowali na ich temat, kiedy jej nie było.
- Bo my myśleliśmy, że zamieszkaliście razem. - tłumaczyła.
- Jacy my?
- Oj sama wiesz jaki jest mój mąż, jak dowiedział się, że Janusz jest u Ciebie, to zaraz zaczął coś spekulować, a ja w to uwierzyłam.
Obie się roześmiały.
- Teraz będziemy we dwie operować i musimy się trochę pośpieszyć, ale potem może wypijemy razem kawę i pogadamy? - zaproponowała Dorota.
- Dobrze, ale nie wiem czy będzie na to czas, jakby się nie udało to widzimy się w sobotę u Edyty i wtedy porozmawiamy. - odparła Ewa.
- Mam nadzieje, że tam będziecie? - zapytała.
- Pewnie, że tak.
Weszły do budynku, wchodząc na górę spotkały Wiktora w towarzystwie jakiejś kobiety.
- Cześć! - przywitał się z nimi.
- Cześć!
- Nie wiesz co to za kobieta? - Ewa spojrzała pytająco na przyjaciółkę.
- To jest jakaś pielęgniarka z tego nowego oddziału, to chyba coś poważniejszego, bo spacerują tak ze sobą już od jakiś dwóch tygodni. - odpowiedziała znajoma.
- Chociaż dwa tygodnie, to nie tak długo! - dodała.
- Jak na niego to długo.- zaśmiała się jego była dziewczyna.
- Ulżyło mi, że on ma kogoś, bo mój chłopak jest o niego zazdrosny. - odrzekła.
- Jak to zazdrosny o Wiktora? - zdziwiła się koleżanka.
- No Janusz widział jak Wiktor się zachowuje w stosunku do mnie i był zły, już myślałam, że się rozstaniemy.
- Moja choroba pomogła nam się pogodzić.
- To super! - ucieszyła się Dorota.
We wtorek...
Ewa pojechała na badania do szpitalnego laboratorium. Laborantka powiedziała, że wyniki będą za dwa dni więc postanowiła od razu zapisać się do internisty w przychodni, bo i tak tu przecież będzie. Zapytała który z lekarzy będzie przyjmował w dogodnym dla niej terminie, bo jej lekarza akurat nie było.
- Doktor Sylwia. - poinformowała kobieta w rejestracji.
- Czy mam panią zapisać?
Zastanawiała się chwilę czy powinna pójść do niej, nawet tylko jako pacjentka. Przecież ona bardzo się zdziwi kiedy mnie zobaczy w drzwiach swojego gabinetu.. - pomyślała, ale po krótkim namyśle poprosiła:
- Tak proszę mnie zapisać.
Dzień później ukochany będąc u niej spytał lekko zaskoczony:
- Ewuś widziałem w grafiku, że miałaś mieć jutro rano dyżur, ale się zamieniłaś, czy coś stało?
- Nie nic po prostu idę do lekarza, czuje się trochę osłabiona, może da mi coś na wzmocnienie , bo nie chcę się nabawić jakiego choróbska. - wyjaśniła.
- Grzeczna dziewczynka! - żartował.
- Jak wyjdziesz od niego, to daj mi znać co Ci powiedział. - poprosił.
- Dobrze.
Ewa miała wizytę na godzinę 10 :00 wstała rano, wzięła prysznic, zjadła lekkie śniadanie i pojechała. Gdy weszła do przychodni w poczekalni czekała jedna pani, która zaraz weszła do gabinetu. Usiadła na krześle i czekała na swoją kolej, trochę się denerwowała, ale postanowiła się nie wycofywać. Po kilku minutach pacjentka wyszła, ona zapukała do drzwi i weszła do środka.
- Dzień dobry! - powiedziała.
- Dzień dobry! - usłyszała w odpowiedzi chociaż Sylwia przez chwilę nie patrzyła na nią, bo coś pisała.
- Proszę usiąść!
- To Ty, co Cie do mnie sprowadza? - zdziwiła się lekarka w końcu podnosząc głowę.
- Chciałam Cie poprosić o zbadanie mnie. - powiedziała.
- Co Ci dolega? - zainteresowała się znajoma.
- Ostatnio chorowałam na zapalenie oskrzeli i ciągle czuję się osłabiona i ciągle się pocę. - wytłumaczyła.
- No dobrze, rozbierz się, zobaczymy co się dzieje! - poprosiła Sylwia.
Najpierw ją dokładnie osłuchała, potem kazała położyć się na kozetce i zbadała brzuch.
- Ile Ty ważysz, bo jesteś bardzo chuda? - spytała lekarka.
- Sama nie wiem, ostatnio nie sprawdzałam, ale w czasie choroby faktycznie schudłam. - przyznała Ewa.
- Stań na wagę.
- Dobrze, możesz się ubrać!
- Sprawdzimy jeszcze ciśnienie! - stwierdziła pani doktor, gdy pacjentka usiadła na krześle.
- No i co jak to wygląda? - zaniepokoiła się trochę widząc minę znajomej.
- Nie jest tak źle ja oczywiście dam Ci skierowanie na kilka badań tylko niepokoi mnie ta niska waga.- uspokajała koleżanka.
- Ja mam zrobione badanie krwi i moczu. - odrzekła.
- Pokaż.
Ewa wyjęła wyniki, a lekarka wnikliwie je przejrzała.
- Widać po nich, że jest ogólne osłabienie organizmu, ale mówiłaś że brałaś dość silny antybiotyk, więc to pewnie jest tego przyczyną. - stwierdziła.
- Dam Ci coś na wzmocnie i zlecenie na EKG i prześwietlenie płuc. - dodała.
- Jak je zrobisz, to przyjdź jeszcze raz do mnie. Chyba, że się mnie obawiasz?
- Dlaczego miałabym się Ciebie bać? - zdziwiła się.
- Nie wiem.
- Słuchaj Sylwia, gdybym się bała, to bym tu nie przyszła. - odparła.
- To raczej ja nie wiedziałam, jak Ty zareagujesz na mój widok.
- Dlaczego? - zapytała znajoma.
- Choćby ze względu na Krzysztofa. - odrzekła.
- Ewa ja chciałabym się z Tobą umówić tak prywatnie i pogadać właśnie o Krzyśku, bo mam wrażenie, że masz do mnie żal. Muszę Ci w związku z tym wszystko wyjaśnić. - zaproponowała.
- Dobrze jak przyjdę z tymi wynikam, to się umówimy. - zgodziła się, chociaż trochę obawiała się tej rozmowy.
- Chcesz witaminy w tabletkach, czy w zastrzykach? - pani doktór zmieniła temat.
- Nie lubię ich, ale daj zastrzyki, są chyba skuteczniejsze.
- Dzięki za wszystko, za kilka dni się pokaże. - obiecała Ewa, gdy koleżanka wypisała receptę i skierowania.
- Nie ma za co cześć.
- Cześć.
Po pracy Janusz przyjechał prosto do narzeczonej, był trochę zdenerwowany, kiedy otworzyła mu drzwi.
- No i co miałaś zadzwonić, czekam i czekam, przysłałaś mi tylko krótką wiadomość, a ja się denerwuje! - powiedział całując ją na powitanie.
- Bo tak jak Ci pisałam nic takiego się nie dzieje. - tłumaczyła.
- Miałam do Ciebie zatelefonować, bo dostałam lekarstwo, ale niestety sama sobie go nie podam. Chyba domyślasz się co, to jest? - śmiała się.
- Raczej tak. - przytaknął również się śmiejąc.
- Ale czy, to coś złego? - spytał po chwili, już poważnie.
- Nie nic mi nie jest, jestem po prostu lekko osłabiona, dostałam leki na wzmocnienie i mam zrobić kilka badań.
- Aha.
- A masz igłę i strzykawki? - zapytał.
- Tak wszystko mam, ale może najpierw coś zjemy, a potem mi go zrobisz, bo ja niezbyt dobrze znoszę zastrzyki? - zaproponowała.
- Dobrze tylko pójdę na chwilę do siebie i zabiorę Freda, bo on siedzi cały dzień sam w domu. - odparł.
- To jeszcze u niego nie byłeś?
- No nie przyjechałem prosto do Ciebie. - wyjaśnił.
- Ojej to teraz leć do niego, bo on tam biedny czeka. Ja mogę z tym poczekać.
Wrócił po jakimś czasie w towarzystwie swojego psa. Zjedli razem obiad, a kiedy trochę odpoczęli i wypili kawę w salonie, Janusz skierował się do łazienki, żeby umyć ręce, a jednocześnie zapytał:
- To gdzie masz ten zastrzyk i wszystko co potrzeba?
- W sypialni, zaraz przyniosę! - wstała z kanapy i skierowała się do pokoju obok.
Kiedy pojawiła się znowu, zauważył lekką panikę w jej oczach.
- Czego się boisz?
- Bo ja tak źle znoszę kłucie. - powiedziała prawie płacząc.
- Połóż się jakoś sobie poradzimy. - uśmiechnął się uspokajająco.
Miała rację, chociaż ukochany starał się robić wszystko bardzo delikatnie, to i tak po wkuciu igły na jej pośladku pojawił się spory i dość bolesny siniak.
- Sam widzisz! - żaliła się.
- Poleż tak parę minut, to powinien troszeczkę zblednąć. - polecił.
- A jak nie, to zrobimy zimny okład.
- Wiesz u kogo ja byłam u lekarza? - zagadnęła gdy przestało boleć i mogła usiąść.
- U kogo?
- U Sylwii. - odpowiedziała.
- U tej Sylwii... o której. myślę? - spojrzał na nią zaskoczony.
- Tak byłam u żony Krzyśka. - potwierdziła.
- Ojej i jak zareagowała na Twój widok? - lekko się przeraził.
- Nawet była miła i zajęła się mną bardzo dobrze.
Dziesięć dni później w czasie kolejnej wizyty Ewy w przychodni u znajomej pani doktor, obie kobiety umówiły się na kawę. Następnego dnia popołudniu spotkały się w małej kawiarni na mieście.
- Ty pewnie myślisz, że ja Ci odbiłam byłego narzeczonego? - zaczęła rozmowę Sylwia.
- Uwierz mi, że tak nie było. - kontynuowała nie czekając na reakcje koleżanki.
- To prawda bardzo mi się podobał, ale nie zaplanowałam sobie, że go poderwę. Kiedy przypadkowo spotkaliśmy się tam za granicą Krzysiek nie myślał prawie o niczym tylko o pracy. Wiesz, że on jest trochę pracoholikiem i ja wyczułam, że bardzo chce zrobić karierę. Mimo tego musiał czasem trochę odpoczywać, zaczęliśmy się widywać i zbliżyliśmy się do siebie. - opowiadała.
- Powiem Ci jeszcze jedno Krzysztof nigdy nie pokocha mnie tak jak kochał Ciebie, gdyby po naszym powrocie nie okazało się, że jesteś z kimś związana, pewnie byśmy się nie pobrali. - dodała ze łzami w oczach.
- To czemu wróciliście? - spytała Ewa wysłuchawszy wszystkiego.
- Bo ja już nie chciałam tam dłużej być. - odpowiedziała.
- Słuchaj gdyby mnie tak kochał jak twierdzisz, to by tu wrócił, a nie wybrał karierę, ale trudno, nie byliśmy ani małżeństwem, ani nawet oficjalnie narzeczeństwem, więc po jakimś to przebolałam. Przyznaje byłam wściekła na Ciebie i na niego jak się dowiedziałam, że się z Tobą żeni. Mogę Cie też zapewnić, że Twój mąż Ciebie kocha, jak ostatnio ze mną rozmawiał, to bardzo się cieszył, że będzie ojcem. - zapewniała żonę kolegi.
- Naprawdę? - nie dowierzała kobieta.
- Tak. - upewniła ją.


Proszę o komentowanie tego rozdziału lub całego dotychczas powstałego opowiadania. Zachęcam też do odwiedzania mojego bloga i czytania rozdziałów, które będą powstawać. Proszę poleć mojego bloga i opowiadanie innym np swoim znajomym. Będę wdzięczna za opinie na jego temat również na meila.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział 36

 Rozdział trzydziesty szósty Wizyta teściów - Cześć Ewa, co tutaj robisz? - idącą korytarzem kobietę wyrwał nagle z zamyślenia, czyjś głos. ...