środa, 6 lutego 2013

Rozdział 17



Rozdział siedemnasty

Kłótnia




Pod koniec stycznia, pewnego niedzielnego popołudnia Ewa postanowiła odwiedzić Ele. Zajechała po drodze do cukierni i kupiła pączki.
- Cześć kochana, ja przepraszam, że tak bez uprzedzenia, mogę wejść? - zapytała kiedy siostra otworzyła jej drzwi.
- Witaj Ewuś, wchodź, wchodź! - ucieszyła się gospodyni.
- Ale czy ja naprawdę nie przeszkadzam? - upewniała się.
- Nie, nie jestem sama z małym, Marek z Maćkiem są u teściów.
- Jak to u teściów, sami bez was? - zdziwiła się Ewa.
- No tak, ale są tam celowo, Maciuś ma trochę katar i nie chcieliśmy żeby zaraził Dawidka. - uspokajała młodsza siostra.
- Aha rozumiem, ale jak Ty sobie sama radzisz?
- Nie jestem sama, bo to dopiero od 4 dni, a poza tym Marek przyjeżdża codziennie wieczorem i pomaga mi, teściowa wpada czasem w ciągu dnia, jak teść jest w domu, a i nasza mama była wczoraj. - powiedziała Ela.
- No tak zapomniałam, że rodzice szwagra też pracują na zmiany.
- Pokaż mi to maleństwo! - poprosiła.
Weszły do małego pokoju.
- Właśnie niedawno się obudził. - odparła z uśmiechem mama chłopca.
- Ojej jaki on śliczny! - zachwycała się ciotka.
- Ile on już ma? - spytała.
- Dwa miesiące.
- Słuchaj Ewuniu jeśli możesz to weź go do salonu, a ja zrobię coś do picia. - poprosiła Ela.
- Dobrze tylko nie wiem czy sobie poradę? - zastanawiała się, delikatnie biorąc małego na ręce.
- Poradzisz sobie, poradzisz, przyzwyczajaj się pomału, bo pewnie wkrótce będziesz miała własne dziecko. - zaśmiała się siostra.
- Czego się napijesz?
- Herbaty.- odpowiedziała Ewa.
Po kilku minutach do pokoju weszła pani domu niosąc herbatę i słodkości.
- Miałam nosa, dziś upiekłam szarlotkę, a wiem, że Ty lubisz! - zaśmiała się stawiając wszystko na stoliku przy kanapie.
- Uwielbiam! - zgodziła się z nią.
- On jest cudowny! - odparła z uśmiechem, spoglądając na Dawida.
- I jaki grzeczny. - dodała.
- To fakt jest grzeczny, jak nie jest głodny, to w ogóle nie płacze. - powiedziała młodsza z kobiet.
- A co tam u Ciebie? - zmieniła temat.
- Wszystko dobrze, nareszcie mi się zaczyna układać. - przyznała Ewa.
- Pojawił się co prawda Wiktor, wiesz ten z którym się kiedyś trochę spotykałam i będzie pracował na tym oddziale, który rusza w naszym szpitalu od przyszłego miesiąca, ale mam nadzieję, że to nie zagrozi mojemu związkowi z Januszem.- stwierdziła.
- W jaki sposób miałby Wam zagrozić? - zainteresowała się Elżbieta.
- No wiesz po tym jak mi niedawno wyznał, że był we mnie zakochany wszystko jest możliwe. - odrzekła.
- To dziwne, że powiedział Ci o tym dopiero teraz. - zdziwiła się siostra.
- Ja sama jestem tym zaskoczona.
- A Ty go kochałaś? - zapytała Ela.
- Nie jego nie, w ogóle w tamtym czasie kochałam tylko Krzysztofa z innymi mężczyznami spotykałam się po to żeby o nim zapomnieć, ale to uczucie trwało i nie udawało mi się nikogo pokochać. - westchnęła.
- Minęło jednak sporo czasu i teraz kocham Janusza, nie chciałabym, żeby ktoś coś między nami popsuł. - kontynuowała.
- A czy Twój narzeczony wie o tym? - zaciekawiła się jej rozmówczyni.
- Wie tylko o tym, że się spotykaliśmy. - odpowiedziała.
- To radzę Ci mu o wszystkim powiedzieć, albo porozmawiaj szczerze z tym Wiktorem, żeby później nie było niespodzianek.
Rozmowę przerwał im płacz dziecka.
- Jednak mój siostrzeniec się zbuntował przeciwko temu, że tylko gadamy, a nie zwracamy na niego uwagi. - zaśmiała się ciotka.
- Widocznie tak.
Mama wzięła synka na ręce, pokołysała i po chwili się uspokoił.
- No ładnie, ciocia pomyśli , że jesteś beksa! - żartowała Ela.
- Częstuj się jeszcze szarlotką Ewuniu. - zachęcała.
- Jest pyszna, ale zjadłam już dwa kawałki i pączka, jak tak dalej pójdzie nie zmieszczę się w żadną suknie ślubną. - stwierdziła ze śmiechem starsza siostra.
- Nie przesadzaj, jesteś szczupła.
- A masz już jakąś upatrzoną? - zapytała.
- No właśnie nie, chciałam Cię poprosić żebyśmy razem obejrzały chociaż kilka katalogów. Przyjechałabym do Ciebie któregoś dnia i byśmy to zrobiły, bo sama rozumiem, że nie za bardzo możesz ruszyć się z domu. - powiedziała.
- Dobrze pomogę Ci i coś wybierzemy. myślę, że mogłybyśmy nawet pojeździć po sklepach, bo pewnie do połowy tygodnia Maciuś wydobrzeje i wtedy Marek zostanie z chłopcami. - zgodziła się siostra.
Dzięki jesteś kochana! - ucieszyła się Ewa.
Kilka dni później...
- Ewuniu mam już wolne, może byśmy poszli wieczorem gdzieś na kolacje. - zaproponował Janusz kiedy wychodzili po południu z pracy.
- Przykro mi mój drogi, ale się umówiłam i nie wiem czy się wyrobie. - zaśmiała się.
Spojrzał na nią pytająco.
- Umówiłam się z Elą i mamą, ale nie powiem Ci w jakiej sprawie.
- Ależ Ty tajemnicza dziś.
- No cóż spędzę ten wieczór samotnie! - westchnął narzeczony.
- Podwiesić Cię do domu, czy jedziesz od razu na spotkanie? - zapytał.
- Nie dzięki, jestem swoim samochodem!
- Zadzwonię wieczorem, a jeżeli wrócę wcześniej, dam Ci znać, to może jeszcze gdzieś pójdziemy. - obiecała.
Pojechała prosto do rodziców, najpierw w czwórkę zjedli po talerzu zupy ogórkowej, po kawałku ciasta drożdżowego i wypili herbatę, potem tata życzył im udanego popołudnia i wyruszyły na poszukiwania. Jeździły już dość długo od sklepu do sklepu.
- Oj siostra nie możesz się zdecydować! - narzekała Ela kiedy Ewa przymierzała kolejny model sukni ślubnej ciągle się zastanawiając czy ją kupić.
- Bo sama nie wiem czy powinna być biała. - usprawiedliwiała się przyszła panna młoda.
- Czyżby coś się wydarzyło... i nie możesz już wystąpić w bieli? - zaśmiała się mama.
- Nie, nie o to chodzi, nie wypada mi być w tym kolorze w moim wieku. - odpowiedziała.
- No nie Ty znowu o tym wieku, staruszka się znalazła! - oburzyła się lekko młodsza siostra.
- Córciu w tej sukience wyglądasz ślicznie! - zachwycała się Bożena.
- Ja chyba jednak wolę tą, którą przymierzałam w tym poprzednim salonie. - stwierdziła.
Wróciły w to miejsce i wreszcie zrobiły zakupy.
Ewa zatrzymała się przed bramą rodzinnego domu.
- Dziewczynki może wejdziecie na kolacje, ojciec obiecał zrobić coś dobrego? - zaproponowała matka.
- Dzięki mamuś, ale ja muszę wracać do moich chłopaków, bo pewnie się za mną stęsknili, a szczególnie ten najmłodszy. Zostawiałam wprawdzie Markowi dwie butelki z pokarmem do nakarmienia go, ale minęło już sporo czasu i nie wiem czy to na długo wystarczy. - powiedziała Elżbieta. - Ojej to już ta godzina! - przeraziła się Ewa.
- Nic się nie stało, ja chętnie Ci pomogłam. - uspokajała ją Ela.
- Jeśli możesz to podrzuć mnie do domu? - poprosiła.
- Pewnie, że Cię odwiozę! - Mamuniu dzięki za pomoc! - podziękowała starsza córka i pożegnały się.
- Szwagier będzie wściekły. - spojrzała na swoją współpasażerkę.
- Nie, nie będzie, bo wiedział z kim i po co jadę, zresztą nawet się ucieszył, że się przy tym trochę rozerwę. - uśmiechnęła się.
Kiedy dojechały na miejsce siostra wysiadła.
- Elżuniu dziękuje Ci za pomoc, ucałuj chłopaków i pozdrów Marka! - zawołała za nią.
- Drobiazg, było mi bardzo miło. - odparła.
- Trzymaj się pa.
- Pa.
W lutym...
Od początku miesiąca ruszył oddział ortopedii. Potwierdziły się obawy lekarki, Wiktor szukał kontaktu z nią i wyraźnie okazywał, że chciałby żeby były one nie tylko służbowe. Zauważył to Janusz i któregoś dnia zdenerwowany poprosił Ewę o rozmowę. Po pracy zaprosiła go do siebie do domu, całą drogę jechali w milczeniu, kiedy weszli do jej mieszkania zapytał ją wprost:
- Co Cię łączy z tym Wiktorem?
Chociaż podświadomie spodziewała się tego pytania, usłyszawszy je przeraziła się.
- Nic mnie z nim nie łączy. - odpowiedziała.
- Kiedyś trochę się z nim spotykałam, ale teraz to tylko przyjaciel. - tłumaczyła.
- Akurat tylko przyjaciel, ciągle słyszę Ewuniu to, Ewuniu tamto! - odparł wzburzony.
- Ja naprawdę kocham tylko Ciebie. - przekonywała go prawie z płaczem.
- Słuchaj ja nie chce być kolejny raz oszukiwany! - krzyknął, trzasnął drzwiami i wyszedł.
Stała na środku pokoju i nie wiedziała co robić, chciała za nim, biec, ale była pewna, że teraz żadne próby wyjaśniania sprawy nic nie dadzą. Powinna posłuchać mamy i siostry i wcześniej z nim o tym porozmawiać.
W końcu rozpłakała się na dobre, szlochała cały wieczór.


Proszę o komentowanie tego rozdziału lub całego dotychczas powstałego opowiadania. Zachęcam też do odwiedzania mojego bloga i czytania rozdziałów, które będą powstawać. Proszę poleć mojego bloga i opowiadanie innym np swoim znajomym. Będę wdzięczna za opinie na jego temat również na meila.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział 36

 Rozdział trzydziesty szósty Wizyta teściów - Cześć Ewa, co tutaj robisz? - idącą korytarzem kobietę wyrwał nagle z zamyślenia, czyjś głos. ...