poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 12

Rozdział dwunasty

W restauracji




- Ewa idę do bufetu, idziesz ze mną? - zapytał Janusz.
- Zaraz do Ciebie dołączę, bo dzisiaj jeszcze nic nie jadłam, ale muszę coś sprawdzić.
Po jakimś czasie zeszła na dół, kolega czekał na nią przy stoliku, jedząc zupę pomidorową.
- O jesteś! Co Ci wziąć?
- Weź mi jakieś parówki i herbatę. - poprosiła.
Spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem.
- Co tak patrzysz wiem, że nie są zdrowie, ale ja jeszcze dziś nie miałam nic w ustach oprócz kawy, a poza tym mam na nie ochotę. - usprawiedliwiła się.
- Ja nic nie mówię, już po nie idę.
Przyniósł jej herbatę.
- Proszę, a parówki się grzeją.
- Dzięki.
- Hm.. Dziwie Ci się troszeczkę, potrafisz gotować, a stołujesz się tu. - zaśmiała się.
- To tylko sporadycznie jestem głodny, a nie wziąłem kanapek. - wytłumaczył.
- Pani doktor już gotowe! - zawołała kobieta prowadząca bufet.
- Ile Ci jestem winna, bo podobno już zapłaciłeś? - spytała kiedy wróciła do stołu.
- Uśmiech i buziaka. Życzę smacznego!
Cmoknęła go w policzek.
- Nie wiesz kiedy Dorota wraca do pracy? - zainteresował się.
- Nie wiem podobno w przyszłym tygodniu mają jej ściągnąć gips. Zresztą będę u niej jutro, to zapytam.
- Cześć szukałaś mnie Ewa? - spytał przechodzący koło nich Krzysztof.
- Tak chciałam Cię prosić żebyś skonsultował moją pacjentkę.
- Skarży się na ból brzucha. Ja wszystko już sprawdziłam i nic nie znalazłam. Może Ty jak ją zbadasz, to się coś wyjaśni. - zastanawiała się.
- A która to? - wtrącił się Janusz.
- Pani Skowronek!
- Aha ta, to chyba Wojtek ją przyjmował, a później przekazał ją Tobie. - przypomniał sobie.
- Tak to właśnie ta. - przytaknęła.
- No dobrze nie przeszkadzam Wam w jedzeniu. Jak wrócisz na oddział, to zadzwoń, będę czekał. - odparł znajomy z ginekologii.
- Dobrze.
- Januszku czy mogę Cię o coś spytać? - odezwała się kiedy zostali sami.
- Pytaj.
- Czy Ty nie masz podejrzeń, że dziecko Darii może być Twoje?
- Nie jest moje. Jakieś dwa miesiące przed tym jak się rozstaliśmy, przestaliśmy mieć ze sobą coś wspólnego. Chyba wiesz o czym mówię...?
- Tak domyślam się.
- Jakie masz plany na sobotni wieczór? - zmienił temat.
- Na razie żadnych, a czemu pytasz? - uśmiechnęła się.
- Bo chciałbym Cię zaprosić na kolacje do restauracji. - odwzajemnił uśmiech.
- Dobrze możemy iść.
- A przypomniałem sobie, dzwoniła Ula, bardzo żałuje, że nie wzięła od Ciebie numeru telefonu. Chyba Cię polubiła.
- Ja ją też. Jak będziesz z nią rozmawiał następnym razem to jej go daj. - poprosiła.
- Dobrze dam jej.
- Dziękuje za śniadanie, muszę iść na górę. - powiedziała wstając.
- Jak ta Twoja pacjentka? - zapytał Janusz Ewę po jakimś czasie.
- Krzysiek ją badał i okazało się, że to chyba jakieś zapalenie. Przenieśliśmy tę panią na jego oddział.
- Aha.
- Ewuniu co będziesz dziś robiła?
- Nie wiem jeszcze.
- To może poszli byśmy do kina?
- Dobrze chętnie tylko co z Fredem? - udawała zmartwioną.
- Jakoś sobie sam poradzi. - zaśmiał się.
- Moja droga czasem myślę, że lubisz bardziej jego niż mnie. - dodał rozbawiony.
- Co Ty mówisz, bardzo lubię Twojego psa, ale Ciebie kocham. - wyszeptała.
Podeszła do niego, a ponieważ byli sami w gabinecie, czule się pocałowali.
Po pracy Ewa pojechała prosto do Doroty.
- Cześć jak się masz? - spytała kiedy tylko przyjaciółka otworzyła jej drzwi.
- Cześć dobrze, mam gości.
- To może ja sobie pójdę, nie będę przeszkadzać?
- Nigdzie nie wychodź, tych państwa na pewno znasz. - żartowała gospodyni.
Weszły razem do pokoju i Ewa zobaczyła swoich rodziców.
- Cześć córciu nie spodziewałaś się nas tutaj pewnie? - powiedział tata.
- Cześć szczerze mówiąc nie.
- Dorotka już kilka razy dzwoniła i prosiła żebyśmy wpadli. - wyjaśniła mama.
- Czego się napijesz? - zawołała z kuchni koleżanka.
- Chodź tu, nie męcz się, ja sama sobie coś zrobię.
- Ze zrobieniem czegoś do picia, to sobie poradzę, tylko najwyżej poproszę Cię żebyś pomogła mi to przenieść. - odparła znajoma.
- Co u Ciebie Ewuniu? - zainteresował się ojciec kiedy już wszyscy pili herbatę.
- No wiesz praca, praca szczególnie teraz kiedy moja przyjaciółka złamała nogę. - śmiała się Ewa.
- Myślisz, że mi tak dobrze, już mam dosyć tego gipsu! - skarżyła się Dorota.
- Wiem, wiem, ja przecież żartuje.
- Co robisz jutro po pracy, może byś do nas wpadła? - zaprosiła Bożena.
- Jutro nie mogę mamo, chce jechać na zakupy i kupić sobie może jakąś sukienkę. Idę w sobotę z Januszem na kolacje. - odpowiedziała.
- Uuu czyżby szykowały się jakieś oświadczyny? - zainteresowali się.
- Nie wiem, mój chłopak w tej sprawie jest bardzo tajemniczy. - śmiała się.
- Aha tatusiu przy okazji. Czy on Cię o nic nie pytał, kiedy ostatnio razem operowaliście?
- A niby o co miał pytać?
- Może poprosił Cię o moją rękę?
- Sala operacyjna nie jest dobrym miejscem do załatwiania tego typu spraw. - uśmiechnął się Janek.
- Staliśmy już kilka razy razem przy stole, ale wtedy rozmawiamy głównie o pacjencie. Nawet kiedy zdarza nam się rozmawiać prywatnie, to rzadko o Tobie. - dodał.
Po jakimś czasie pojawił się Wojtek. Poprosił Jana żeby pomógł im wykonywać planowe zabiegi, do czasu kiedy jego żona nie wróci do pracy. Zapytał też Ewy czy nie zajęłaby się nogą Doroty? Umówili się, że zrobią to w przyszły piątek, a ona jeszcze poprosi o konsultacje żeby mieć pewność, że się wszystko dobrze zrosło.Zanim wyszła przyjaciółka życzyła jej udanego wieczoru. Ewa obiecała, że poinformuje ich jak tylko będzie to coś ważnego.
Następnego dnia wybrała się na zakupy. Po namyśle kupiła elegancką granatową sukienkę, szal i pantofle w tym samym kolorze. Potem zrobiła jeszcze na mieście spore zakupy spożywcze, bo zapasy jej się po kończyły. W domu zabrała się za robienie pierogów z mięsem na które zaprosiła ukochanego. Bardzo mu smakowały.
W sobotę...
O umówionej godzinie była już gotowa. Trochę się denerwowała, podświadomie czuła, że coś się dziś wydarzy. Janusz przyjechał po nią taksówką.
- Cześć ślicznie wyglądasz. - powiedział kiedy ją zobaczył.
- Cześć dzięki.
On też wyglądał niezwykle elegancko. Ubrany był w nowy garnitur, a w ręku trzymał bukiet róż. Wręczył go jej i wsiedli do samochodu.
Kierowca zawiózł ich we wskazane miejsce.
- Ładnie tu, zarezerwowałeś stolik? - zapytała.
- Tak.
Złożyli zamówienie, on poprosił jeszcze o szampana.
Po jakimś czasie Janusz wyjął z kieszeni małe pudełeczko i położył je na swojej dłoni.
- Ewa czy zechcesz zostać moją żoną? - zapytał jednocześnie otwierając puzderko. W środku był piękny, złoty pierścionek.
- Tak. - odpowiedziała lekko oszołomiona.
Po tych słowach założył jej go na palec i pocałował ją, a z jej oczu popłynęły łzy wzruszenia.
- Kochanie nie płacz. - wyszeptał.
- Podoba Ci się?
- Jest śliczny! - zachwyciła się.
Podszedł kelner niosąc zamówienie.
- Trochę mnie zaskoczyłeś. - przyznała.
- Naprawdę? - zdziwił się.
- Tak.
- To może chcesz cofnąć to co powiedziałaś? - zażartował.
- Chce za Ciebie wyjść. - powiedziała z uśmiechem.
- Cieszę się.
- Jak czuje się ta pani Skowronek, rozmawiałaś z Krzyśkiem? - zainteresował się.
- On sam nie wie, podobno to może być nawet ciąża, ale bardzo wczesna i jeszcze trudno to stwierdzić.
- A czy to jest możliwe? - zastanawiał się narzeczony.
- Ta kobieta nie jest już taka młoda, ale to jest możliwe. - stwierdziła.
- Może faktycznie!
- A co u Dorotki, bo nawet Cię o to jeszcze nie spytałem?
- Wszystko dobrze w piątek mam jej zdjąć gips.
- To fajnie! - ucieszył się.
Poprosili jeszcze o kawę i lody. Siedzieli rozmawiając, trzymając się za ręce i patrząc sobie w oczy.
- Jak się czujesz Ewuniu? - spytał kiedy wracali taksówką do domu.
- Trochę dziwie, pierwszy raz jestem zaręczona.
- A z Krzysztofem nie byłaś? - zdziwił się.
- Nie, nie byłam mieliśmy plany, ale zaręczeni nie byliśmy.
- Może byśmy jutro pojechali do moich rodziców? - zaproponowała kiedy się rozstawali.
- Dobrze. - zgodził się.
Umówili się na 16:00
Następnego dnia...
Janusz po drodze kupił kwiaty.
- A to dla kogo, dla mnie? - śmiała się Ewa.
- Nie tym razem nie dla Ciebie, chce je dać Twojej mamie.
- Aha.
Drzwi otworzył im ojciec.
- Cześć tato możemy wejść!
- Cześć wchodźcie!
- Dobrze, że jesteście. Właśnie miałem do pana dzwonić, bo mam sprawę. - ucieszył się Jan na widok towarzysza Ewy.
- Poczekaj z tym tatusiu, przyjechaliśmy , bo chcemy Wam coś powiedzieć. No chyba, że po tym co usłyszycie coś się zmieni. - zatrzymała go córka.
- Macie gości? - spytała widząc buty i kurtki.
- Tak jest Ela z rodziną i Wojtek z Dorotką.
Weszli do pokoju.
- Dobry wieczór kochani, chcemy Wam o czymś powiedzieć, Wczoraj zaręczyliśmy się z Januszem.
Narzeczony podszedł do Bożeny i wręczył jej kwiaty, a Ewa na dowód tych słów pokazywała pierścionek.
- Bardzo się cieszymy! - zareagowali z radością rodzice i uścisnęli ich oboje, a pozostali zaczęli im gratulować.
- To fajnie, że się wreszcie zdecydowaliście, już myślałam, że nigdy do tego nie dojdzie. - powiedziała po jakiś czasie Dorota.
- Trochę się bałem, że Ewunia się nie zgodzi. - odparł Janusz.
- Naprawdę? - Ewa spojrzała na niego z rozbawieniem.
- A czy Ty poinformowałeś o tym swoją rodzinę? - spytała.
- Tak dzwoniłem do nich wczoraj po powrocie do domu.
Po chwili odezwała się jego komórka.
- Cześć Ula, co tam? Co czy jest przy mnie moja narzeczona? Jest, jest już Ci ją daje. - przekazał telefon.
- No cześć Uleńko! Tak zgodziłam się wyjść za Twojego brata! - zawołała z uśmiechem do słuchawki.
Rozmawiały kilka minut.
- Słuchaj Ula zadzwoń do mnie jutro to pogadamy. - poprosiła.
- Twoi bliscy są podobno zachwyceni. - powiedziała kiedy skończyła.
Wszyscy bardzo się cieszyli z tej wiadomości.
Kilka dni później na oddziale chirurgii pojawił się pewien mały pacjent, ale o tym w następnym rozdziale...


Proszę o komentowanie tego rozdziału lub całego dotychczas powstałego opowiadania. Zachęcam też do odwiedzania mojego bloga i czytania rozdziałów, które będą powstawać. Proszę poleć mojego bloga i opowiadanie innym np swoim znajomym. Będę wdzięczna za opinie na jego temat również na meila.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział 36

 Rozdział trzydziesty szósty Wizyta teściów - Cześć Ewa, co tutaj robisz? - idącą korytarzem kobietę wyrwał nagle z zamyślenia, czyjś głos. ...