piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 10

Rozdział dziesiąty

Operacja siostrzeńca




Agnieszka z Robertem wrócili do Nowego Yorku zostawiając jeszcze w Polsce na dwutygodniowe wakacje, starszego syna Patryka. Miał wrócić do rodziców, razem ze wspólnymi znajomymi obu sióstr, stomatologami, Arkiem i Jolą.
Przed wyjazdem siostra powiedziała do Ewy;
- Mam nadzieję, że w przyszłym roku przyjedziemy na Wasz ślub, twój i Janusza?
- Zobaczymy! Nie wiem czy nam się uda.
- Czemu miałoby się Wam nie udać? - zdziwiła się Aga.
- Jeśli będę go ciągle porównywać z Krzysztofem, to nie wiem czy on to wytrzyma. - odparła Ewa.
- To ich nie porównuj. - . poradziła siostra.
- To jest bardzo fajny facet i zasługujecie na siebie. Będę trzymać kciuki. - dodała.
Kilka dni później...
Janusz wpadł do Ewy wieczorem razem z Fredem.
- Cześć kochanie, co tam masz? - zapytała zaciekawiona widząc, że trzyma jakieś pudełeczko w ręku.
- Cześć, a jak myślisz? - przywitał się z uśmiechem i podsunął jej delikatnie paczuszkę pod nos.
- Szarlotka! - wykrzyknęła radośnie.
- Sam piekłeś?
- Tak.
- Mówiłaś kiedyś, że lubisz sernik i szarlotkę i ponieważ sam miałem na nią ochotę więc upiekłem i przyniosłem, a poza tym przypomniało mi się jak na naszej pierwszej randce w kawiarni też jedliśmy to ciasto.
- Ty uważasz, że to była randka? - zaśmiała się.
- A nie była? - spytał, przybliżył się do niej i pocałowali się.
- Była, teraz widzę, że była. - powiedziała rozmarzona.
- Dobrze, to zrobię herbaty i po próbujemy tego twojego wypieku. A może zjesz ze mną kolacje? Mam pieczonego kurczaka i sałatkę taką jak lubisz. - zaproponowała.
- Jeśli to nie kłopot. - zgodził się.
- Jaki kłopot, to drobiazg.
- Pomóc Ci w czymś? - zapytał.
- Ok to weź talerze i sztućce, a ja przyniosę resztę. - poprosiła.
- Kiedy jedli kolacje Janusz zagadnął:
- Nie wiem czy wiesz, że ten twój były narzeczony już u nas pracuje?
- Tak wiem.
- Przepraszam nie powinienem o to pytać, bo sprawiłem Ci tym przykrość. - zawahał się po chwili.
- Nic się nie stało, nie gniewam się. Będę spotykać Krzysztofa i czasem nawet z nim rozmawiać. Szczególnie teraz, kiedy pracuje u nas w szpitalu, a poza tym już o tym wiedziałam. - uspokoiła go Ewa.
- Bo z tego co wiem pracuje na oddziale od poniedziałku. - stwierdziła.
- Wczoraj poprosił mnie o konsultacje chirurgiczną. - przyznał się.
- Wiesz spodobałeś się mojej rodzinie, a moim rodzicom i siostrą najbardziej. - zmieniła temat.
- Miło mi, masz bardzo miłą mamę, tatę i pozostałych krewnych. - pochwalił.
- Dzięki.
- Ewuś pod koniec września jadę do Krakowa do rodziców, może pojechałabyś ze mną? Przedstawiłbym wreszcie swoim bliskim moją dziewczynę.
- Nie uważasz, że to jeszcze za wcześniej? - zapytała.
Wziął rękę ukochanej w swoje dłonie i wyszeptał.
- Jesteś mi bardzo bliska i chce żeby wszyscy się o tym dowiedzieli. No chyba, że mnie nie kochasz?
- Kocham Cie bardzo. - przekonywała go również szeptem.
Następnego dnia...
Ewa przyjechała do pracy zdenerwowana, kolega zaniepokoił się;
- Czy coś się stało?
- Wiesz, że mój siostrzeniec Patryk zastał w Polsce u dziadków na wakacje. - powiedziała.
- Tak wiem mówiłaś mi i co?
- Dziś rano mama dzwoni i mówi, że małego bardzo boli brzuch. Dlatego jestem w takim nastroju, bo się martwię. - wyjaśniła.
- Wiesz co jedz do rodziców i przywieź tu chłopca, zobaczymy co mu jest. - zaproponował.
- Tak myślisz?
- No pewnie, jedz, jedz!
Wróciła po godzinie razem z Bożeną i chłopczykiem .
- Cześć mam imię Janusz, jestem kolegą Twojej cioci, razem pracujemy. Pamiętasz mnie? - przywitał się lekarz.
- Dzień dobry, tak pamiętam. - odpowiedział chłopiec płaczliwym głosem.
Posadził go na kozetce i zapytał;
- Pokażesz mi gdzie cie boli?
Patryk pokazał ręką, nadal pochlipując.
- Dobrze połóż się, a ja cie zbadam. - poprosił chirurg.
Po jakiś czasie odwrócił się do obu kobiet, stających nieopodal.
- Wszystko wskazuje na to, że to jest "ostre zapalenie wyrostka robaczkowego", trzeba operować. - poinformował je.
- Ojej i co teraz będzie! Przecież ja nie mogę mu zrobić tego zabiegu. - przeraziła się Ewa.
- No ty raczej nie powinnaś, jako jego ciotka. - zgodził się z nią.
- Mogę poprosić Wojtka i razem to zrobimy.
- Naprawdę mógłbyś? - spytała.
- Pewnie, że mogę, no chyba, że nie chcesz?
- Chcę.
Wszyscy razem ustalili, że potrzebna będzie zgoda rodziców dziecka. Ewa postanowiła, zadzwonić do Nowego Yorku mimo, że tam była dopiero 4 : 00 rano Jej koledzy robili w tym czasie małemu badania.Wykonała telefon, Agnieszka z początku bardzo się zmartwiła, ale siostra uspokoiła ją i wyjaśniła wszystko. Uzgodniły, że potrzebnie dokumenty wyślą przez internet Po załatwieniu wszystkich formalności doktorzy zabrali się do pracy. Kiedy obie z mamą wydeptywały ścieżkę pod salą gdzie odbywał się zabieg, podeszła do nich znajoma pielęgniarka Mariola.
- Dać wam coś na uspokojenie? - spytała.
- Nie trzeba. - podziękowały.
- Nie ma się czym martwić, mały jest w dobrych rękach. Byłam tam u nich przed chwilą i wszystko idzie dobrze. - zapewniała koleżanka.
Rozmawiała z nimi kilka minut, na koniec obiecała, że będzie do niego potem zaglądać. Operacja, przebiegła bez komplikacji. Chłopiec zniósł wszystko bardzo dobrze. Ewa przekonała się o tym, gdy Janusz pozwolił jej go zobaczyć.
Wychodziła z pracy późnym popołudniem, była zmęczona, bo dzień był pełen emocji. Kiedy schodziła schodami na dól spotkała Krzysztofa.
- Cześć podobno szukałaś mnie? - zaczepił ją.
- Cześć tak szukałam, bo chciałam Cie zawiadomić, że Patryk miał operację. - odpowiedziała.
- O! Co stało? - zaniepokoił się.
Opowiedziała mu co się wydarzyło.
- A kto się nim zajął? - zapytał.
- Wojtek i mój chłopak. - poinformowała go.
- Aha to dobrze.
- Wiesz co Ewa, ten twój Janusz wydaję się bardzo sympatyczny. Mieliśmy ostatnio okazję się poznać. - powiedział Krzysiek.
- Ha, ha, ha, to zabawne, mój były narzeczony chwali mojego obecnego. - śmiała się.
- Możesz mi nie wierzyć, ale mi naprawdę zależy na tym żebyś była szczęśliwa. Chociażby przez wzgląd na, to co nas kiedyś łączyło. - zapewnił.
Poprosił ją jeszcze, żeby skontaktowała się z nim, gdyby coś się działo z jego bratankiem i pożegnał się, bo przed budynkiem czekała na niego Sylwia.
Po powrocie do domu, odświeżyła się i przebrała, a potem odgrzała sobie wczorajszą zupę i zjadła jeszcze kilka kanapek. Była bardzo głodna, bo z nerwów przez cały dzień nie mogła nic przełknąć . Po jakimś czasie odezwała się jej komórka.
- Cześć kochanie.
- Cześć czy coś się stało? - spytała trochę przestraszona, kiedy w słuchawce usłyszała głos Janusza.
- Nie nic, tak tylko dzwonię, żeby zapytać, co słychać? - uspokoił ją z uśmiechem.
- Wszystko dobrze. Właśnie niedawno usiłowałam wyperswadować mojej siostrze chęć przyjazdu. Bardzo martwi się o syna. - odpowiedziała.
- Nie ma takiej potrzeby, nic się przecież nie dzieje. - zapewnił kolega.
- Wiem.
- Słuchaj Wojtkowi już dziękowałam, ale chciałam Tobie jeszcze raz podziękować, za to co zrobiliście. - powiedziała.
- Nie ma za co.
- Bardzo zmęczony? - spytała z troską.
- Nie jestem taki zmęczony, to naprawdę nie było nic skomplikowanego. - odparł.
- Biedny Fredzio, musiał tak długo siedzieć sam w domu. - zmartwiła się.
- Nie taki biedny, jak wróciłem z pracy poszliśmy na dłuższy spacer. - zaśmiał się.
- To dobrze. Pogłaszcz go ode mnie po łebku. - poprosiła.
- Właśnie to robię, siedzi przy moim łóżku.
- Wiesz co Ewuniu, podobno Twoja mama siedzi cały czas przy wnuku. Myślę, że powinna odpocząć.
- Dzięki, że mi mówisz, zadzwonię do ojca i poproszę, żeby ją stamtąd zabrał.
- Śpij dobrze, ściskam cie pa. - powiedział.
- Ty też pa.
Chłopiec nie mógł wrócić do rodziców we wcześniej ustalonym terminie. Lekarze obawiali się, że taka długa podróż w tak krótkim czasie po operacji, mogłaby go za bardzo zmęczyć.Na szczęście Krzysztof razem z żoną, wybierali się na kilka dni do "Stanów" w połowie września, pozałatwiać jakieś sprawy i mogli go ze sobą zabrać. Wszystko skończyło się dobrze.


Proszę o komentowanie tego rozdziału lub całego dotychczas powstałego opowiadania. Zachęcam też do odwiedzania mojego bloga i czytania rozdziałów, które będą powstawać. Proszę poleć mojego bloga i opowiadanie innym np swoim znajomym. Będę wdzięczna za opinie na jego temat również na meila.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział 36

 Rozdział trzydziesty szósty Wizyta teściów - Cześć Ewa, co tutaj robisz? - idącą korytarzem kobietę wyrwał nagle z zamyślenia, czyjś głos. ...