czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 9



Rozdział dziewiąty

Rodzina z zagranicy




- Dzień dobry czy zastałem doktor Ewę? - spytał tata Ewy lekarza którego zastał w gabinecie lekarskim.
- Niestety nie, Ewa operuje. - odpowiedział Janusz.
- Aha to ja przyjdę później.
- A czy mogę w czymś pomóc, albo mam coś przekazać? - zapytał doktor.
- Nie dziękuje byłem u dyrektora i przy okazji chciałem zobaczyć się z córką.
- To może pan tu zaczeka? - zaproponował.
- Bardzo dziękuje, chętnie. - podziękował gość.
- To pan jest ojcem Ewy. miło m pana poznać. - powiedział.
Podszedł do mężczyzny i przedstawił się.
- Mnie również miło pana poznać. - powiedział ojciec Ewy i też się przedstawił.
- Proszę usiąść, czy czegoś się pan napije? - spytał znajomy córki.
- Jeśli można poproszę kawę.
- Wiele dobrego o panu słyszałem, panie Janie.- zagadnął Janusz, kiedy już obaj pili kawę.
Jan tak miał na imię ojciec Ewy.
- Ja o panu też, od córki, ale i od pana kolegów z tego szpitala. - pochwali Jan.
- Dziękuje bardzo.
- A jaki zabieg robi teraz moja córka?
- Robią razem z szefem operacje woreczka żółciowego. - odpowiedział lekarz.
Rozmawiali jeszcze dość długo, głównie o pracy, chociaż Jan był bardzo ciekawy jakie właściwie stosunki łączyły Janusza z jego dzieckiem, ale bał się o to zapytać, bo Ewa mogłaby być na niego zła potem, a poza tym takie pytanie byłoby niezręczne przy pierwszym spotkaniu.
Po jakimś czasie do pokoju weszła Ewa z szefem.
- Nie wiem jak Ciebie, ale mnie ta operacja dosyć zmęczyła. - powiedziała do niego z początku nie zauważywszy obydwu mężczyzn.
- O cześć tato ty tutaj? - powiedziała zaskoczona po chwili.
- Cześć Ewuś byłem w pobliżu i postanowiłem Cie odwiedzić. - zaśmiał się ojciec.
- Widzę, że Janusza już poznałeś. - powiedziała widząc obu panów siedzących na przeciwko siebie.
- Tak.
- Dzień dobry panie Janku. - przywitał się Wojtek.
- A dzień dobry.
- Co u Was słychać tato? - zapytała Ewa.
- Mamy sporo spraw, jutro po południu przylatuje do Polski Agnieszka z Robertem i dziećmi, a w sobotę idziemy na ślub, wiesz czyj. - odparł.
- No tak, to już w najbliższy weekend. - westchnęła.
- Dlaczego idziecie tylko na ślub? - spytała.
- Tak postanowiliśmy, Agnieszka i Robert będą też na weselu, a my idziemy tylko z grzeczności. - stwierdził ojciec.
- A wy i Łukasz z Edytą idziecie? - zwróciła się do Wojtka.
- Tak idziemy, ale też tylko na ślub. - odpowiedział kolega.
Zadzwonił telefon Jana.
- Cześć Bożenko. - powiedział do słuchawki.
Bożena to mama Ewy.
- Co się stało? - zapytał.
Rozmawiali przez kilka minut, ona szeptem poprosiła ojca żeby pozdrowił mamę.
- Słuchaj jestem teraz u Ewy w pracy, pozdrawia Cie. - powiedział do telefonu.
- Mama też całuje i pozdrawia. - przekazał przerywając na chwile rozmowę.
- Dzięki.
- Czy coś się stało? - spytała kiedy skończył.
- Nie nic, mama prosi żebym kupił parę rzeczy, wiesz przyjeżdżają goście z zagranicy. - odparł ze śmiechem Janek.
- No tak. - śmiała się również Ewa.
- Ewuniu mam do Ciebie prośbę, czy mogłabyś jutro przywieść z lotniska Agnieszkę z rodziną? Ja i mama jeszcze jutro pracujemy, bo potem mamy urlop, to nie będzie problemu, ale jutro nie damy rady. - poprosił ojciec.
- Tatusiu nie tłumacz się, ja chętnie ich przywiozę. O której mam pojechać? - spytała.
Podał jej godzinę, wstał, podszedł do niej i pocałował ją w policzek na pożegnanie potem podał rękę obydwu mężczyznom.
- Było mi bardzo miło pana poznać. - zwrócił się do Janusza.
- Mnie pana też. - odparł z uśmiechem kolega córki.
- No i co sądzisz o moim znajomym tatku? - zainteresowała się kiedy zeszli na dół.
- Po pierwszym spotkaniu wydaje się sympatyczny. - odpowiedział.
- Czy mogłabyś go zaprosić do nas na grila w następną niedziele?
- Ha, ha, ha, a czemu sam tego nie zrobiłeś?
- Jakoś się krępowałem. - odparł Jan.
- Dobrze córciu ja już muszę jechać, cześć.
- Do zobaczenia, jutro.
Wieczorem...
- A gdzie jest Fred, dlaczego go ze sobą nie zabrałeś? - zdziwiła się Ewa kiedy Janusz przyszedł do niej wieczorem.
- Nie zabrałem go, bo przyjechałem samochodem, mam dla Ciebie propozycje.Mój samochód jet duży, może się zamienimy na czas dopóki Twoja siostra z rodziną będzie w Polsce, żebyś mogła wygodnie ich wozić?
- Chcesz pożyczyć samochód obcej dla siebie kobiecie?
- Ty nie jesteś dla mnie obca, ja Cie kocham. - wyznał przyjaciel, przyciągnął ją do siebie i pocałował w usta.
- Ja Ciebie też Januszku. - przyznała się po chwili.
- No i jak dzisiejsza rozmowa z moim ojcem? - spytała kiedy siedzieli na kanapie przytuleni do siebie.
- Bardzo fajny mężczyzna, ale miałem wrażenie, że bał się mnie zapytać o nas, a bardzo miał na to ochotę. - roześmiał się znajomy.
Hi, hi, hi. - śmiali się oboje.
- Ty mu się też chyba spodobałeś, bo poprosił mi żebym zaprosiła Cie do nas na grila. - powiedziała.
- Nie wiem czy to wypada, teraz będziecie mieć gości? - zawahał się kolega.
- Wypada, wypada myślę, że tacie właśnie o to chodzi, żeby poznała Cie cała rodzina. - stwierdziła.
- Tym bardziej po tym co sobie wyznaliśmy, nic nie stoi na przeszkodzie. - wyszeptała Ewa i jeszcze mocniej przysunęła się do niego.
- Myślałem, że będziesz na mnie zła, jak powiem, że Cie kocham.
- Czemu miałabym być zła, wreszcie oboje wyznaliśmy co do siebie czujemy. - odparła.
- Ewuś będę już szedł, muszę jeszcze wyjść z psem. To co zamieniamy się samochodami? - spytał.
- Jeśli jesteś taki dobry to na te kilka dni tak. - zgodziła się.
Poszła do przedpokoju wyjęła z torebki dokumenty i kluczyki od swojego wozu i przyniosła mu je, a on dał jej swoje.
- Zejdę z Tobą do garażu i wstawię Twój samochód na miejsce swojego. - powiedziała.
- Jutro nie pracujesz? - zapytał kiedy stali już na podwórku przed jej autem.
- Niestety nie. - odparła trochę smutno.
- Szkoda.
- Zadzwonię do Ciebie wieczorem. - obiecał.
- To pa. - pocałowali się na pożegnanie potem od wsiadł do samochodu i odjechał.
Następnego dnia...
Ewa przyjechała na lotnisko dużo przed czasem i czekała na przylot samolotu.
- Witaj siostrzyczko! - krzyknęła Agnieszka, kiedy tylko ją zobaczyła i obie kobiety wpadły sobie w ramiona.
- Cześć Ewa. - przywitał się Robert.
- Cześć. - uściskała go szwagierka.
- Oj jak te wasze dzieci wyrosły. - dziwiła się Ewa spoglądając na Patryka, Pawła i Oliwkę.
- To fakt, rosną, nasza córeczka w październiku skończy rok. - powiedziała siostra.
- Mam nadzieje, że wiedzieliście, że to ja po Was przyjadę? - zapytała gości.
- Tak mama wczoraj do nas dzwoniła. - przytaknęli.
- Fajny masz samochód i bardzo duży. - stwierdziła Agnieszka kiedy zapakowali bagaże i ruszyli w stronę domu rodziców.
- Wóz nie jest mój tylko mojego przyjaciela. - przyznała Ewa.
- Powiedziecie co u Was słychać? - zainteresowała się.
- Wszystko po staremu, mamy dużo pracy trochę nam nie pasuje ten termin ślubu Krzyśka, ale wypadało przyjechać, to przecież nasza rodzina. - odpowiedziała młodsza siostra.
- Słuchaj Ewa ja mam wyrzuty z powodu tego co zrobił Ci mój brat. - zagadnął po chwili Robert.
- Nie miej wyrzutów, Krzysiek mi nic nie zrobił w końcu był tylko moim narzeczonym, a nie mężem i się rozstaliśmy, to się zdarza. Na pocieszenie powiem Wam, że nie jestem już sama. - uśmiechnęła się Ewa.
- Ewuniu, a czy Ela z Markiem i z Maciusiem są już Warszawie? - zapytała siostra.
- Nie jeszcze ich nie ma, przyjeżdżają we wtorek.
- Gdzie ja mam te klucze? - zastanawiała się głośno szperając w torebce.
- O są.
Otworzyła drzwi i wszyscy weszli do domu.
- Rozgośćcie się kochani, a ja wstawię ziemniaki, bo mama mnie o to prosiła. - odparła.
Po kilku minutach do przedpokoju wbiegła mama.
- Witajcie! - zawołała i ucałowała każdego.
- Nie wiesz czyje to auto stoi przed naszą bramą? - Bożena spojrzała pytająco na starszą córkę.
- Moje, a właściwie nie moje tylko pożyczone od znajomego. - poprawiła się Ewa.
- Aha.
Po jakimś czasie przyszedł tata i wszyscy usiedli do obiadu, kiedy skończyli panowie wzięli dzieci i wyszli na podwórko, a panie dalej rozmawiały.
- Agnieszko masz już kreacje na wesele? - zaciekawiły się mama i siostra.
- Jakąś tam mam, w ogóle cały ten ślub to jeden wielki niewypał. Moja teściowa ciągle nie może się pogodzić z tym, że Krzysiek żeni się z tą Sylwią. - odpowiedziała Agnieszka.
- Spotkałam ją nie dawno i jakoś nie wyglądała na rozżaloną tym faktem.. - powiedziała mama.
- A wiecie, że ja spotkałam Krzysztofa kilka tygodni temu. - przyznała się Ewa.
- Naprawdę , no i co? - zainteresowały się obie kobiety.
- No i nic, wypiliśmy razem kawę, ale rozmowa jakoś się nam nie kleiła.
- Ewuś miałam Ci powiedzieć, tata bardzo chwalił tego Twojego kolegę, którego wczoraj poznał u Ciebie w pracy. - zagadnęła po chwili milczenia matka.
- Powiem Wam coś. Janusz jest mi bardzo bliski i ja mu też, on jest jakby to powiedziała młodzież moim chłopakiem. - uśmiechnęła się Ewa.
Bożena podbiegła do niej za łzami radości w oczach i mocno ją uścisnęła.
- Córeńko jak się cieszę życzę Ci szczęścia. - wzruszyła się.
- Obie Ci życzymy. - wtrąciła się siostra.
Ewa spędziła cały dzień z rodziną, wróciła do domu późnym wieczorem. Postanowiła, że od razu wykąpię się i położy spać. Zamierzała pójść do łazienki, kiedy zadzwoniła jej komórka:
- Cześć nie przeszkadzam Ci ? - usłyszała głos Janusza po drugiej stronie.
- Cześć jak miło Cie słyszeć! - ucieszyła się.
- Nie, nie przeszkadzasz, właśnie niedawno wróciłam do domu.
- Jak Ci minął dzień? - zapytał.
- Bardzo fajnie, miło było spędzić czas z dawno nie widzianą rodzinką. - odparła.
- To super!.
- Ewuniu słuchaj może byśmy spędzili sobotni wieczór razem? Zrobię coś dobrego do zjedzenia, posiedzimy pogadamy. - zaproponował kolega.
- Wiesz jak lubię spędzać z Tobą czas, ale przykro mi nie mogę. Obiecałam już rodzicom że pomogę im się zająć dziećmi, kiedy Agnieszka i Robert będą na weselu. - powiedziała Ewa.
- Zaproponowałem Ci to bo nie chce żebyś była wtedy sama i myślała o tym co się tego dnia wydarzyło. No i moglibyśmy spędzić trochę czasu razem, ale to dobrze, że będziesz z swoimi rodzicami i z dziećmi siostry. - wyjaśnił znajomy.
- Dziękuje ci za troskę, ale po tym co sobie ostatnio wyznaliśmy Ty i ja, jakoś łatwiej mi jest pogodzić się z myślą że Krzysiek się żeni. - stwierdziła.
- Miło mi to słyszeć, kocham Cie Ewa.
- Ja Ciebie też.
- Śpij dobrze, do zobaczenia. - wyszeptał.
- Ty też pa.
Kilka dni później...
W niedziele Janusz przyjechał do Ewy, mieli razem jechać do jej rodziców na grila na, którego tata zaprosił ich w ubiegłym tygodniu.
- Czy myślisz, że dobrze robię zabierając ze sobą Freda.- wahał się przyjaciel.
- A dlaczego miałbyś go nie zabrać? - spytała.
- Nie wiem czy to wypada?
- Wypada, wypada tam są dzieci, będą zachwycone psem. - uspokoiła.
- Ha, ha, ha wyglądasz tak jakbyś miał tramę. - śmiała się Ewa.
- Bo trochę mam. - przyznał się.
- Nie bój się moja rodzina nie gryzie. - pocieszała go ciągle się śmiejąc.
Pojechali jego samochodem, kiedy wysiedli i weszli na podwórko, Ewa powiedziała:
- Witajcie chciałam Wam przedstawić Janusza, mojego chłopaka.
- To jest moja mama, to siostra i szwagier, to ich dzieci, a Elę i Marka już znasz. - przedstawiała po kolei.
On przywitał się ze wszystkimi.
Spędzili razem bardzo miłe popołudnie, rozmawiali, jedli potrawy z grila i ciasto, które upiekła Bożena z tej okazji, dzieciaki szalały z psem. Potem przyjechali jeszcze Wojtek z Dorotą, wszyscy świetnie się bawili.
- Bardzo fajny ten Janusz Ewuniu i z dużym poczuciem humoru. - chwaliły mama i siostry.
- Dzięki.

Proszę o komentowanie tego rozdziału lub całego dotychczas powstałego opowiadania. Zachęcam też do odwiedzania mojego bloga i czytania rozdziałów, które będą powstawać. Proszę poleć mojego bloga i opowiadanie innym np swoim znajomym. Będę wdzięczna za opinie na jego temat również na meila.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział 36

 Rozdział trzydziesty szósty Wizyta teściów - Cześć Ewa, co tutaj robisz? - idącą korytarzem kobietę wyrwał nagle z zamyślenia, czyjś głos. ...