Rozdział ósmy
Nieoczekiwane spotkanie
Nadszedł lipiec Ewa wzięła sobie urlop. Teraz często
spotykali się z Januszem poza pracą co zauważyli ich znajomi, Dorota
powiedziała do niej któregoś dnia, kiedy przyszła do pracy w odwiedziny:
- Strasznie się cieszę Ewuś.
- Z czego? - udała, że nie rozumie. - Z tego, że się spotykacie z Januszem. - odpowiedziała przyjaciółka.
- A z tego, wreszcie Wam się udało. - zaśmiała się.
- Hi, hi, hi co nam się udało?
- Dorotko nie udawaj, że nie wiesz, robiliście wszystko żebym wyszła za mąż. - odparła.
- Akurat dużo mogliśmy zrobić, ale czy to znaczy, że to coś poważnego i że bierzecie ślub? - zainteresowała się koleżanka.
- Ślubu jeszcze nie planujemy, ale nie ukrywam spotykamy się. - przytaknęła.
Do gabinetu lekarskiego wszedł Janusz.
- Cześć dziewczyny. - powiedział do nich, bo były tam tylko we dwie.
- Cześć.
- A co Ty tu robisz, przecież masz urlop? - zdziwił się gdy zobaczył Ewę.
- Miałam coś do załatwienia w kadrach. - odpowiedziała.
Podszedł do niej i pocałował w policzek na powitanie.
- Widzisz Dorota, to jest potwierdzenie moich wcześniejszych słów. - uśmiechnęła się Ewa, spojrzawszy na uradowaną znajomą.
- Naprawdę się cieszę, że jesteście razem. Już przed Twoim urlopem wydawało się nam, że coś Was łączy. - powiedziała Dorota.
- Nam? - spytali oboje zaciekawieni.
- Oj wiecie jaki jest Wojtek, czasem myślę, że jest gorszy niż nie jedna kobieta. Ostatnio plotkowali o Was z Łukaszem i Edytą, kiedy byli u nas z wizytą. - usprawiedliwiała się koleżanka.
Ha, ha, ha. - cała trójka zaczęła się śmiać.
- A wracając do ciebie moja droga - spojrzał na Ewę Janusz - mogłaś powiedzieć załatwiłbym ci tą sprawę.
- Trochę mi się nudziło, a po za tym chciałam Was odwiedzić. - odpowiedziała z uśmiechem.
- To miło. - przyznał.
- Napijecie się kawy? - zapytał koleżanki.
- Nie ja dziękuje, będę już szła. - powiedziała Ewa.
- Ja przyszedłem, a Ty uciekasz?
- Muszę. - odpowiedziała i spojrzała na Janusza z czułością.
- Trudno. - posmutniał.
- Wieczorny wspólny wypad do kina aktualny? - zapytała.
- Pewnie przecież wiesz, że lubię się z Tobą spotykać. - odpowiedział.
- Wiem to miłe co mówisz, ja też bardzo Cię lubię. - odparła z uśmiechem.
- W takim razie do zobaczenia wieczorem, pa - pożegnała się z przyjacielem.
- Pa.
- Cześć. - powiedziała do koleżanki.
- Poczekaj Ewa, odprowadzę Cię na dół. - zaproponowała Dorota.
- Fajnie razem wyglądacie. - powiedziała do Ewy znajoma, kiedy wyszły z gabinetu.
- Dzięki.
- Wiesz co Dorota Janusz stał mi się bliski. - stwierdziła Ewa.
- To fajnie, ale czy Ty też jesteś mu bliska? - zainteresowała się znajoma.
- Raczej tak, wiele nas łączy, lubimy razem chodzić do kina, słuchać muzyki, spacerować, byliśmy nawet w dyskotece. Czytamy podobne książki, oboje lubimy gotować, a przede wszystkim dużo ze sobą rozmawiamy. Zastanawiam się tylko czy kiedyś pokocham Janusza tak jak Krzysztofa.
- Patrząc na Was wydaje mi się, że kiedyś pokochasz go równie mocno. - powiedziała koleżanka. - Obyś miała racje, bo nie chciałabym go skrzywdzić.
- Masz jakieś wiadomości o Krzyśku? - zapytała Dorota.
- Tak jest już w Polsce. Nawet moi rodzice dostali zaproszenie na ślub i wesele.
- O! To znaczy, że on był u Twoich rodziców? - zdziwiła się znajoma.
- Nie zaproszenie przyszło pocztą.
- I co rodzice się wybierają? - spytała przyjaciółka.
- Nie wiem wahają się, ale chyba pójdą, ze względu na Agnieszkę i Roberta. - odpowiedziała Ewa.
- No faktycznie, oni są przecież rodziną z Krzysztofem. - przypomniała sobie przyjaciółka.
Zeszły razem na dół, rozmawiały jeszcze kilka minut przed szpitalem potem Ewa wsiadła do samochodu i odjechała.
- Strasznie się cieszę Ewuś.
- Z czego? - udała, że nie rozumie. - Z tego, że się spotykacie z Januszem. - odpowiedziała przyjaciółka.
- A z tego, wreszcie Wam się udało. - zaśmiała się.
- Hi, hi, hi co nam się udało?
- Dorotko nie udawaj, że nie wiesz, robiliście wszystko żebym wyszła za mąż. - odparła.
- Akurat dużo mogliśmy zrobić, ale czy to znaczy, że to coś poważnego i że bierzecie ślub? - zainteresowała się koleżanka.
- Ślubu jeszcze nie planujemy, ale nie ukrywam spotykamy się. - przytaknęła.
Do gabinetu lekarskiego wszedł Janusz.
- Cześć dziewczyny. - powiedział do nich, bo były tam tylko we dwie.
- Cześć.
- A co Ty tu robisz, przecież masz urlop? - zdziwił się gdy zobaczył Ewę.
- Miałam coś do załatwienia w kadrach. - odpowiedziała.
Podszedł do niej i pocałował w policzek na powitanie.
- Widzisz Dorota, to jest potwierdzenie moich wcześniejszych słów. - uśmiechnęła się Ewa, spojrzawszy na uradowaną znajomą.
- Naprawdę się cieszę, że jesteście razem. Już przed Twoim urlopem wydawało się nam, że coś Was łączy. - powiedziała Dorota.
- Nam? - spytali oboje zaciekawieni.
- Oj wiecie jaki jest Wojtek, czasem myślę, że jest gorszy niż nie jedna kobieta. Ostatnio plotkowali o Was z Łukaszem i Edytą, kiedy byli u nas z wizytą. - usprawiedliwiała się koleżanka.
Ha, ha, ha. - cała trójka zaczęła się śmiać.
- A wracając do ciebie moja droga - spojrzał na Ewę Janusz - mogłaś powiedzieć załatwiłbym ci tą sprawę.
- Trochę mi się nudziło, a po za tym chciałam Was odwiedzić. - odpowiedziała z uśmiechem.
- To miło. - przyznał.
- Napijecie się kawy? - zapytał koleżanki.
- Nie ja dziękuje, będę już szła. - powiedziała Ewa.
- Ja przyszedłem, a Ty uciekasz?
- Muszę. - odpowiedziała i spojrzała na Janusza z czułością.
- Trudno. - posmutniał.
- Wieczorny wspólny wypad do kina aktualny? - zapytała.
- Pewnie przecież wiesz, że lubię się z Tobą spotykać. - odpowiedział.
- Wiem to miłe co mówisz, ja też bardzo Cię lubię. - odparła z uśmiechem.
- W takim razie do zobaczenia wieczorem, pa - pożegnała się z przyjacielem.
- Pa.
- Cześć. - powiedziała do koleżanki.
- Poczekaj Ewa, odprowadzę Cię na dół. - zaproponowała Dorota.
- Fajnie razem wyglądacie. - powiedziała do Ewy znajoma, kiedy wyszły z gabinetu.
- Dzięki.
- Wiesz co Dorota Janusz stał mi się bliski. - stwierdziła Ewa.
- To fajnie, ale czy Ty też jesteś mu bliska? - zainteresowała się znajoma.
- Raczej tak, wiele nas łączy, lubimy razem chodzić do kina, słuchać muzyki, spacerować, byliśmy nawet w dyskotece. Czytamy podobne książki, oboje lubimy gotować, a przede wszystkim dużo ze sobą rozmawiamy. Zastanawiam się tylko czy kiedyś pokocham Janusza tak jak Krzysztofa.
- Patrząc na Was wydaje mi się, że kiedyś pokochasz go równie mocno. - powiedziała koleżanka. - Obyś miała racje, bo nie chciałabym go skrzywdzić.
- Masz jakieś wiadomości o Krzyśku? - zapytała Dorota.
- Tak jest już w Polsce. Nawet moi rodzice dostali zaproszenie na ślub i wesele.
- O! To znaczy, że on był u Twoich rodziców? - zdziwiła się znajoma.
- Nie zaproszenie przyszło pocztą.
- I co rodzice się wybierają? - spytała przyjaciółka.
- Nie wiem wahają się, ale chyba pójdą, ze względu na Agnieszkę i Roberta. - odpowiedziała Ewa.
- No faktycznie, oni są przecież rodziną z Krzysztofem. - przypomniała sobie przyjaciółka.
Zeszły razem na dół, rozmawiały jeszcze kilka minut przed szpitalem potem Ewa wsiadła do samochodu i odjechała.
Kilka dni później...
Pewnego popołudnia Ewa wybrała się na zakupy, chodziła po sklepach z ubraniami. Kupiła sobie nową sukienkę i spodnie, potem wybrała się na spacer, chodziła trochę bez celu po ulicach. Nagle usłyszała za sobą głos, odwróciła się i zobaczyła Krzysztofa. Stanęła jak sparaliżowana, nie mogła uwierzyć własnym oczom.
- Cześć nie poznajesz mnie?
- Cześć poznaje. - powiedziała sucho.
- Co słychać? - zapytał.
- No wiesz trudno streścić kilka lat życia w ciągu kilku minut! - odparła z ironią.
- Może jednak spróbujemy porozmawiać, tu niedaleko jest kawiarnia. Może tam usiądziemy i wypijemy kawę? - zaproponował.
Sama nie wiedziała czemu się zgodziła, ale poszli razem.
- Ewa czy Ty masz do mnie żal? - spytał, kiedy już usiedli przy stoliku i zamówili małą czarną.
- Powiem Ci jedno, bardzo Cię kochałam i jak wyjechałeś tęskniłam za Tobą, a potem, kiedy już prawie się ze mną nie kontaktowałeś, było mi bardzo smutno, byłam wściekła, że mi tego nie powiedziałeś wprost, że na razie nie wracasz. - odpowiedziała Ewa.
- Ja też Cię bardzo kochałem Ewa, kto wie może gdybyś wtedy wyjechała ze mną pewnie nasze losy potoczyłyby się inaczej.
- Czy Ty mnie za wszystko obwiniasz? - rozzłościła się Ewa.
- Nie.
- Cóż mogę teraz powiedzieć, po prostu przepraszam. - powiedział Krzysztof.
- Ale nie jesteś teraz sama? - zainteresował się.
- Nie teraz już nie jestem sama, mam kogoś. - przytaknęła.
- To dobrze mam trochę mniejsze wyrzuty sumienia, bo możesz mi nie wierzyć, albo nie, ale je mam. - przyznał.
- Słyszałem, że nie źle sobie radzisz w chirurgii? - zagadnął po chwili Krzysiek.
- Od kogo słyszałeś? - spytała Ewa.
- Byłam u Was w szpitalu, bo złożyłem podanie o pracę i rozmawiałem z Wojtkiem, chwalił Cie. - odpowiedział.
- Chcesz u nas pracować? - zdziwiła się.
- Tak, a co masz coś przeciwko temu? - zapytał.
- A co ja mam do tego? Przyda nam się ginekolog z Twoim doświadczeniem w naszym szpitalu. - odparła.
- Nie złość się, jeśli powiesz, że nie chcesz żebym pracował w Was to, poszukam sobie innej pracy. - uśmiechnął się.
- Jest mi to obojętne. - stwierdziła.
- Czy Twoja przyszła żona też będzie u nas pracować? - zaciekawiła się.
- Nie.
- No właśnie mój ślub. Może byś przyszła? Zapraszam!
- Dziękuje, ale nie skorzystam. - powiedziała.
Miała już dość tej rozmowy, podziękowała za kawę, pożegnała się i wyszła. Zaraz potem zadzwoniła do Janusza.
- Cześć czy możemy się spotkać wieczorem? - zapytała, kiedy odebrał.
- Cześć chętnie, tylko gdzie i o której?
- Możecie przyjść do mnie o której chcecie będę w domu. - odpowiedziała.
- Ewuniu czy coś się stało, masz zmieniony głos? - zaniepokoił się.
- Jak się spotkamy to Ci opowiem. - stwierdziła Ewa.
- Dobrze przyjdziemy z Fredem, do zobaczenia.
Wieczorem...Pewnego popołudnia Ewa wybrała się na zakupy, chodziła po sklepach z ubraniami. Kupiła sobie nową sukienkę i spodnie, potem wybrała się na spacer, chodziła trochę bez celu po ulicach. Nagle usłyszała za sobą głos, odwróciła się i zobaczyła Krzysztofa. Stanęła jak sparaliżowana, nie mogła uwierzyć własnym oczom.
- Cześć nie poznajesz mnie?
- Cześć poznaje. - powiedziała sucho.
- Co słychać? - zapytał.
- No wiesz trudno streścić kilka lat życia w ciągu kilku minut! - odparła z ironią.
- Może jednak spróbujemy porozmawiać, tu niedaleko jest kawiarnia. Może tam usiądziemy i wypijemy kawę? - zaproponował.
Sama nie wiedziała czemu się zgodziła, ale poszli razem.
- Ewa czy Ty masz do mnie żal? - spytał, kiedy już usiedli przy stoliku i zamówili małą czarną.
- Powiem Ci jedno, bardzo Cię kochałam i jak wyjechałeś tęskniłam za Tobą, a potem, kiedy już prawie się ze mną nie kontaktowałeś, było mi bardzo smutno, byłam wściekła, że mi tego nie powiedziałeś wprost, że na razie nie wracasz. - odpowiedziała Ewa.
- Ja też Cię bardzo kochałem Ewa, kto wie może gdybyś wtedy wyjechała ze mną pewnie nasze losy potoczyłyby się inaczej.
- Czy Ty mnie za wszystko obwiniasz? - rozzłościła się Ewa.
- Nie.
- Cóż mogę teraz powiedzieć, po prostu przepraszam. - powiedział Krzysztof.
- Ale nie jesteś teraz sama? - zainteresował się.
- Nie teraz już nie jestem sama, mam kogoś. - przytaknęła.
- To dobrze mam trochę mniejsze wyrzuty sumienia, bo możesz mi nie wierzyć, albo nie, ale je mam. - przyznał.
- Słyszałem, że nie źle sobie radzisz w chirurgii? - zagadnął po chwili Krzysiek.
- Od kogo słyszałeś? - spytała Ewa.
- Byłam u Was w szpitalu, bo złożyłem podanie o pracę i rozmawiałem z Wojtkiem, chwalił Cie. - odpowiedział.
- Chcesz u nas pracować? - zdziwiła się.
- Tak, a co masz coś przeciwko temu? - zapytał.
- A co ja mam do tego? Przyda nam się ginekolog z Twoim doświadczeniem w naszym szpitalu. - odparła.
- Nie złość się, jeśli powiesz, że nie chcesz żebym pracował w Was to, poszukam sobie innej pracy. - uśmiechnął się.
- Jest mi to obojętne. - stwierdziła.
- Czy Twoja przyszła żona też będzie u nas pracować? - zaciekawiła się.
- Nie.
- No właśnie mój ślub. Może byś przyszła? Zapraszam!
- Dziękuje, ale nie skorzystam. - powiedziała.
Miała już dość tej rozmowy, podziękowała za kawę, pożegnała się i wyszła. Zaraz potem zadzwoniła do Janusza.
- Cześć czy możemy się spotkać wieczorem? - zapytała, kiedy odebrał.
- Cześć chętnie, tylko gdzie i o której?
- Możecie przyjść do mnie o której chcecie będę w domu. - odpowiedziała.
- Ewuniu czy coś się stało, masz zmieniony głos? - zaniepokoił się.
- Jak się spotkamy to Ci opowiem. - stwierdziła Ewa.
- Dobrze przyjdziemy z Fredem, do zobaczenia.
- Cześć jak się masz? - zapytał od progu kolega.
- Cześć teraz już lepiej. - przyznała.
- Co się stało? - zapytał.
- Zrobię coś do picia i opowiem Ci. Czego się napijesz?
- Herbaty jeśli można. - poprosił.
Przyniosła herbatę, usiadła obok niego i zaczęła opowiadać.
Spotkałam dziś mojego byłego narzeczonego. Powiedział mi, że gdybym wtedy z nim wyjechała, nasze losy potoczyły by się inaczej, poczułam się tak jakby to mnie obwinął za nasze rozstanie.
- Rozumiem Cię. - powiedział.
- Janusz przytul mnie proszę, nic nie mów tylko mnie przytul.
On przygarnął ją mocno do siebie i zaczął gładzić i całować jej włosy, a ona głośno szlochała. Teraz była już związana z Januszem, ale była wściekła na Krzysztofa za to co jej powiedział, dlatego płakała. Ochłonęła po kilku minutach, widząc to Fred podszedł do niej i polizał ją po ręku, co wywołało uśmiech na twarzach zarówno jej jak i jego pana.
Proszę o komentowanie tego rozdziału lub całego dotychczas powstałego opowiadania. Zachęcam też do odwiedzania mojego bloga i czytania rozdziałów, które będą powstawać. Proszę poleć mojego bloga i opowiadanie innym np swoim znajomym. Będę wdzięczna za opinie na jego temat również na meila.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz