poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 6

Rozdział szósty

Wspólny wyjazd




Następnego dnia po tym jak okazało się, że samochód Ewy jest zepsuty, zadzwonił jej telefon.
- Słucham!
- Cześć to ja. - w słuchawce usłyszała głos Janusza.
- Cześć.
- Słuchaj może zajadę po Ciebie, bo mówiłaś wczoraj, że masz rano dyżur? - zaproponował kolega.
- Jeśli to dla Ciebie nie kłopot, właśnie się zastanawiałam jak się dostanę do pracy. - powiedziała Ewa.
- Żaden kłopot zaraz u Ciebie będę.
- Dzięki za pomoc, niby to tylko samochód, ale potrafi zdezorganizować życie jak się zepsuje. - stwierdziła kiedy wsiadła do auta przyjaciela.
- Dla mnie to drobiazg i tak jadę do pracy. - roześmiał się.
- Oby z tym moim wozem nie było nic poważnego, bo miałam plany na weekend. - myślała głośno.
Po południu po pracy pojechali razem do warsztatu, mechanik powiedział, że będzie potrzebny generalny remont silnika i że to potrwa ze dwa tygodnie bo musi sprowadzić części.
- No i z moich planów nici ! - odparła ze złością, kiedy już wracali do domu.
- Mogę wiedzieć jakie to plany? - zainteresował się znajomy.
- Możesz, chciałam w piątek jechać do siostry, do Krakowa, ale w takiej sytuacji chyba nie pojadę, bo pociągiem mi się nie chcę, a samochodu od ojca też nie będę pożyczać. - odpowiedziała.
- Wiesz co Ewa mam pomysł, ja już dawno nie byłem u rodziców w Krakowie, więc może pojedziemy razem i odwiedzimy rodzinkę ty swoją, a ja swoją? - odezwał się po kilku minutach Janusz.
- Czy ja wiem. - wahała się.
- Dobrze, dobrze zastanów się i daj mi odpowiedz. - odparł zerkając na nią z uśmiechem.
W piątek rano...
Ewa zgodziła się po namyśle na ich wspólny wyjazd, umówiła się z Januszem w czwartek, ze przyjedzie po nią nazajutrz rano. O ustalonej godzinie usłyszała dźwięk domofonu.
- Cześć wejdź na górę! - zawołała nawet nie pytając kto to, bo widziała przez okno jak podjeżdża.
- Cześć nie będę wchodził, bo w samochodzie czeka na mnie Fred. - powiedział, kiedy otworzyła mu drzwi.
- Dobrze to już schodzę.
- Może ja wezmę tę torbę od Ciebie? - zaoferował się spoglądając na nią, gdy się pojawiła.
- Podała mu ją.
- Jak się masz Fred. - powiedziała przyjaźnie do psa, kiedy już wsiedli do wozu.
Pies zaszczekał radośnie.
- Chyba Cię polubił. - śmiał się jego pan.
- Nie wiem myślę, że trudno kogoś polubić, kiedy się go widziało jeden raz, ale może ja też bardzo lubię zwierzęta. - odrzekła również ze śmiechem.
- Psy wyczuwają dobrych ludzi. - stwierdził kolega.
- Musiałem go wziąć ze sobą bo nie mam z kim go zostawić. - wyjaśnił.
Jakiś czas jechali w milczeniu, tylko z włączonego radia leciała przyjemna muzyka. Po godzinie Janusz zapytał;
- Ewa Twój ojciec to chyba ktoś bardzo sławny i zdolny, bo jego pojawienie się w szpitalu na tej operacji, którą robiliście razem w tym tygodniu wywołało nie małe poruszenie?
- Czy ja wiem czy tata jest sławny, ma już sporo lat praktyki i bardzo lubi to co robi, ja zresztą odziedziczyłam po nim to pasję do zawodu. - stwierdziła.
- I talent. - dodał. z uśmiechem.
- Miło mi, że tak uważasz.
- Poznałeś mojego tatę?
- Nie jeszcze nie miałem okazji.
W połowie drogi zatrzymali się na stacji benzynowej, najpierw pochodzili trochę z psem, a potem w barze zjedli po zapiekance i wypili kawę.
- Może chcesz poprowadzić? - zaproponował, kiedy stamtąd wyszli.
- Nie którzy nie lubią jak się prowadzi ich auto, a oni siedzą obok. - powiedziała.
- Mnie to nie przeszkadza, po za tym chętnie zobaczę jak ty jeździsz. - zaciekawił się.
Zaśmiała się i zajęła miejsce za kierownicą, on usiadł po drugiej stronie. Podróż minęła im szybko, kiedy już prawie dojeżdżali na miejsce Ewa wyznała.
- Wiesz Janusz, znamy się dość krótko, a mnie się z Tobą rozmawia jak ze starym dobrym znajomym, wzbudzasz moje zaufanie.
- Miło mi, mnie z Tobą też się bardzo fajnie spędza czas. - odparł i po raz pierwszy spojrzał na nią wymownym wzrokiem.
To spojrzenie nie dawało jej spokoju potem jeszcze długo o tym myślała.
- O której chcesz wracać w niedzielę? - zapytała.
- Myślę, że jak wyjedziemy o 15, 16 to wystarczy, a jakby co to zadzwonimy do pracy, że wracamy w poniedziałek. - za żartował.
- Wiesz ile byłoby gadania. - powiedziała również śmiejąc się.
- Ewa jesteśmy przecież dorosłymi ludźmi.
- Powiedziałeś komuś, że jedziesz do Krakowa?
- Tylko Wojtkowi. - odpowiedział. - Ja powiedziałam z kolei Dorocie, już słyszę jej pytania, bo to, że skojarzą, że wyjechaliśmy razem to więcej niż pewne, bo wiedzieli, że zepsuł mi się samochód.
Oboje zaczęli się śmiać.
Podjechali do miejsca gdzie mieszkała siostra Ewy z rodziną uzgodnili, że się zdzwonią w niedzielę rano, pożegnali się i on odjechał.
U Eli...
Wieczorem po kolacji, kiedy Marek kładł Maciusia do łóżka, a Ewa pomagała zmywać naczynia Ela zapytała:
- Ewa czy Ty przyjechałaś pociągiem, bo Twojego wozu nie widzę?
- Nie ja przyjechałam z kolegą z pracy samochodem, ma tu rodzinę w Krakowie i akurat tu jechał, a mnie w tygodniu zepsuło się auto. - odpowiedziała.
- A z kolegą!!!
- No co? - zaśmiała się Ewa.
- Ja nic nie mówię. - odparła Ela.
- Powiedz lepiej co u Was, kiedy wracacie do Warszawy i czy masz już tam pracę? - zaciekawiła się.
- Nie mam i na razie nie szukam. - odrzekła siostra.
- Czemu?
- Bo jestem w trzecim miesiącu ciąży! - powiedziała z radością w głosie Ela.
- To super!
- Ewa czy Ty wiesz, że Krzysiek się żeni?
- Tak wiem ojciec mi mówił. - przytaknęła.
- A Ty Ela skąd o tym wiesz, Agnieszka do ciebie dzwoniła?
- Agnieszka też, ale rozmawiałam kiedyś z Piotrem. - powiedziała siostra.
- Ty jesteś w kontakcie z Piotrem, Marek nie jest zazdrosny?
- Nie, nie jest, nawet ze sobą rozmawiają, wiesz mnie z nim nie łączyły takie stosunki jak was z chłopakami. - zaśmiała się gospodyni.
- Ewuś, a czy tata wspomniał Ci, że ślub i weselę Krzyśka będą w sierpniu w Warszawie?
- Nie o tym nie mówił.
- Agnieszka narzekała, że jej teściowie nie przepadają za tą Sylwią zresztą wyczułam z jej tonu, że ona też. - odparła Ela.
- Wiesz co nie bardzo mnie interesuje co teraz robi mój były narzeczony!- oburzyła się Ewa.
- Przepraszam nie chciałam Cię urazić.
Ewa spędziła z rodziną bardzo miłą sobotę.
- Lubisz dzieci siostrzyczko, dobrze byłoby mieć własne. - powiedziała mama Maciusia.
- No cóż tylko z kim? - westchnęła ciocia chłopca.
- A ten kolega z którym się zabrałaś jadąc do nas? - zaciekawiła się siostra.
- To tylko przyjaciel.
Kiedy Janusz zadzwonił do Ewy w niedzielę rano z pytaniem, kiedy wyjeżdżają Ela pod powiedziała jej żeby zaprosiła go na kawę. Przyjechał po południu z kwiatami dla pani domu i z samochodem dla małego, zarówno prezent jak i pies Fred wzbudziły wielką sympatię brzdąca do kolegi cioci. Rozmawiało im się bardzo dobrze po godzinie zaczęli zbierać się do wyjazdu.
Siostra na pożegnanie szepnęła Ewie do ucha;
- Tak trzymaj, to jest super facet!
Ewa uśmiechnęła się,
- Jak wizyta u rodziny? - zapytał znajomy w drodze powrotnej.
- Super! - odpowiedziała z entuzjazmem.
- A Twoja?
- Też świetnie. - odpowiedział.
- Mój siostrzeniec Cię polubił. - odrzekła Ewa.
- Ja też bardzo lubię dzieci nawet kiedyś zastanawiałem się czy nie zostać pediatrą . - przyznał.
- A Twoja siostra ma dzieci? - zainteresowała się.
- Tak ma dwóch synów.
- Dziękuje Ci, że mogłam z Tobą pojechać, a w rewanżu za tę podróż zapraszam Cię w przyszłym tygodniu do siebie na kolację. - powiedziała, kiedy przed północą podjeżdżali pod jej blok.
- Chętnie, ale gdzieś dopiero w sobotę bo w tygodniu wyjeżdżam w delegację. - podziękował.
- Ewa trochę krępuje się Ciebie prosić, ale czy nie mógłbym Ci zastawić moich kluczy od mieszkania i Freda wiem, że to kłopot, ale wyjeżdżam na trzy dni i nie bardzo wiem co mam z nim zrobić. - poprosił Janusz.
- Ja chętnie się nim zajmę. - zgodziła się.
- To super! - ucieszył się.
Jeszcze raz podziękowała mu za wspólny wyjazd, pożegnali się, wzięła torbę i wysiadła, a on pojechał do siebie.



Proszę o komentowanie tego rozdziału lub całego dotychczas powstałego opowiadania. Zachęcam też do odwiedzania mojego bloga i czytania rozdziałów, które będą powstawać. Proszę poleć mojego bloga i opowiadanie innym np swoim znajomym. Będę wdzięczna za opinie na jego temat również na meila.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział 36

 Rozdział trzydziesty szósty Wizyta teściów - Cześć Ewa, co tutaj robisz? - idącą korytarzem kobietę wyrwał nagle z zamyślenia, czyjś głos. ...