sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 5

Rozdział piąty

Zaskakująca wiadomość




Przez kilka dni po spotkaniu z Januszem w życiu Ewy nic szczególnego się nie działo. Kilka razy pomyślała o tym co jej powiedział o sobie. Doszła do wniosku, że ich losy są do siebie podobne, on był po przejściach i ona w jakimś stopniu też. Któregoś dnia po pracy pojechała do rodziców. Kiedy weszła do domu zastała ich oboje w kuchni, tata akurat jadł obiad.
- Cześć. - powiedziała.
- Cześć. - odpowiedzieli oboje.
- Smacznego tato.
- Dziękuje.
- Co u Was?
- Wszystko dobrze. - odparł ojciec.
- A co u Ciebie?
- Jakoś leci. - odrzekła Ewa.
- Mam kotleta schabowego i ziemniaki, może zjesz córciu? - zaproponowała mama.
- Chętnie.
- A Ty już jadłaś mamo? - zapytała.
- Tak właśnie skończyłam zanim weszłaś.
Mama nałożyła jej ziemniaki i kotlet.
- Super ten kotlet mamo! - powiedziała jedząc z apetytem.
- Ja robię zawsze tak jak Ty, ale mnie takie dobre nie wychodzą. - stwierdziła Ewa.
- Schudłaś chyba znowu ostatnio. - powiedział tata patrząc na nią.
- Nie wiem może i schudłam, ostatnio dużo pracuję.
- Właśnie miałem do Ciebie dzwonić. Wasz dyrektor poprosił mnie, żebym operował u was w szpitalu pacjenta, ale ja chce, żebyś mi asystowała.- odparł ojciec.
- Dobrze tato, co prawda jeszcze nigdy razem nie operowaliśmy, ale możemy spróbować. - powiedziała.
- A kiedy to ma być? - zapytała.
- W przyszłym tygodniu. - odpowiedział.
- A co po za tym u Ciebie Ewuniu? - spytał tata.
- Jeśli pytasz o moje życie towarzyskie, to byłam w sobotę na kawie z nowym kolegą z pracy.
- O, to ciekawe, czyżbyś wreszcie zamierzała wyjść za mąż? - zainteresował się.
- No wiesz tato jedna kawa i wspólna praca jeszcze nie świadczy o tym, że będziemy małżeństwem. - zaśmiała się Ewa.
- Nie mówię o kawie, mówię o tym, że to fajnie, że znowu się interesujesz mężczyznami bo po wyjeździe Krzysztofa nie za bardzo się z kimś spotykałaś.
- Tato Krzysiek wyjechał, a moje wszelkie próby spotykania się z mężczyznami kończyły się kolejnymi rozstaniami, ja go bardzo kochałam. - westchnęła.
- Wiesz co Ewuś my jakoś czujemy się winni, że chcieliśmy żebyś wyszła za Krzysztofa. - wtrąciła się mama.
- Mamo dlaczego czujecie się winni? Przecież gdybym ja nie chciała to nikt by mnie nie zmusił żebym się zakochała w nim. - powiedziała.
- Córcia mieliśmy Ci o tym na razie nie mówić, ale nie dawno spotkałem Stefana, powiedział mi, że Krzysztof nie długo się żeni. - odrzekł ojciec.
Stefan był ojcem Krzysztofa.
- O jestem trochę tym zaskoczona, ciekawe czy z jakąś Amerykanką? - zastanawiała się głośno.
- Nie podobno z Polką z jakąś Sylwią, koleżanką ze studiów.- odpowiedział tata.
Ewa pamiętała Sylwię, nigdy jej nie lubiła, były swego rodzaju rywalkami. Sylwii zawsze Krzysztof się podobał.,,Cóż jej się udało" - pomyślała.
Rozmawiała jeszcze trochę z rodzicami o różnych rzeczach potem umówiła się z ojcem, że do niego zadzwoni w sprawie tej wspólnej operacji, pożegnała się z nimi i wróciła do domu. Wieczorem długo nie mogła zasnąć, myślała o tym co powiedział ojciec, to co usłyszała jakoś dziwnie bolało.
Następnego dnia...
Obudziła się w złym humorze, bolała ją głowa ciągle nie mogła zapomnieć o tym czego się wczoraj dowiedziała. Na śniadanie wypiła tylko kawę, nie miała apetytu, kiedy zeszła na dól do samochodu okazało się, że nie chce zapalić co ją wprawiło prawie we wściekłość. W pracy po skończonej wspólnej operacji Janusz zapytał:
- Ewa czy coś się stało jesteś jakaś zdenerwowana?
- Nic samochód mi się zepsuł i jestem zła. - odpowiedziała.
Pod koniec dyżuru kolega spytał.
- Skoro nie masz samochodu to może Cię podwieźć?
- Chętnie. Wyszli ze szpitala i wsiedli do jego samochodu przez jakiś czas jechali w milczeniu w końcu on odezwał się.
- Tu chyba jednak nie chodzi tylko o zepsute auto?
- Masz racje to nie tylko to, ale nie będę Ci tym zawracać głowy.
- Jeżeli chcesz się wygadać, chętnie Cię wysłucham. - odparł.
- Wiesz co mam propozycje zapraszam do siebie, wypijemy kawę, pogadamy. - zaproponował.
- Dobrze. - zgodziła się.
Janusz podjechał pod swój blok, weszli na górę, otworzył drzwi na jego widok do przedpokoju przybiegł owczarek niemiecki. Gdy zobaczył obcą osobę zaczął szczekać.
- Spokój. - powiedział uspokajając zwierzę i głaszcząc go po głowie.
- To jest mój pies, wabi się Fred.
- Słuchaj rozgość się, a z nim na chwilę wyjdę.
Ewa weszła do pokoju wskazanego przez Janusza i usiadła na kanapie. Pokój był jasny, przytulny, gustownie urządzony. Po kilku minutach wrócił właściciel razem z czworonogiem. Tym razem pies wbiegł do pokoju już nie co przyjaźniej nastawiony do gościa. Po jakimś czasie usłyszała głos kolegi.
- Kawa czy herbata? - Może herbata bo dziś już wypiłam dwie kawy.
Ewa wstała, podeszła do psa i zaczęła go głaskać. Dwadzieścia minut później wszedł Janusz niosąc talerze i sztućce potem przyniósł pól misek z gorącymi gołąbkami.
- Pójdę jeszcze po herbatę.
Po co robiłeś sobie tyle kłopotu? - zawstydziła się Ewa.
- To żaden kłopot, po prostu poczęstuje Cię obiadem. - zaśmiał się.
- Gdzie mogę umyć ręce? - zapytała.
Wskazał jej łazienkę.
- Widzę, że mój pies Cię już polubił? - stwierdził kiedy już usiedli.
- Chyba tak.
- Wiesz, psy tej rasy to jedne z moich ulubionych. - odparła Ewa.
- Naprawdę! moja też.
- Częstuj się. - zachęcił.
Nałożyła sobie gołąbka na talerz.
- Sam sobie gotujesz? - zainteresowała się jedząc.
- Tak, nawet to lubię. - odrzekł.
- Ta twoja Daria to chyba nie wie jakiego faceta straciła? - zastanawiała się głośno.
- Jak widzę masz wiele atutów, nawet gotować umiesz. - śmiała się.
- Widocznie moje umiejętności kulinarne dla niej się nie liczyły. - powiedział.
- To co Cię tak zdenerwowało? - zapytał po chwili.
Zaczęła mu opowiadać o tym co powiedzieli jej wczoraj rodzice o Krzysztofie, o tym co teraz czuje, co myśli. Na koniec powiedziała:
- Teraz myślę, że on wcale mnie nie kochał, bo gdyby coś do mnie czuł to by wtedy nie wyjechał, a najbardziej mi przykro, że nie miał odwagi mi tego powiedzieć.
- Nie wiem nie znam go, ale domyślam się jak się czujesz. - stwierdził
Gadali jeszcze ze dwie godziny o różnych sprawach, bardzo dobrze im się rozmawiało, wymienili się też numerami telefonów. Wreszcie Ewa wstała.
- Dzięki za obiad i za to, że mogłam się wygadać.
- Drobiazg. - uśmiechnął się Janusz.
- Może ja Cię odprowadzę, przy okazji zobaczę co z tym Twoim autem?- zaoferował się.
- Znasz się na reparacji samochodów?
- Czy się znam to zobaczymy, ale zerknąć mogę, drobne naprawy w swoim wozie robię sam.
- Fred wychodzimy! - zawołał
Kiedy przyszli pod blok Ewy i kolega zajrzał do silnika okazało się, że to będzie większa naprawa. Umówili się, że jutro Janusz pomoże jej odstawić samochód do warsztatu i pożegnali się.


Proszę o komentowanie tego rozdziału lub całego dotychczas powstałego opowiadania. Zachęcam też do odwiedzania mojego bloga i czytania rozdziałów, które będą powstawać. Proszę poleć mojego bloga i opowiadanie innym np swoim znajomym. Będę wdzięczna za opinie na jego temat również na meila.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział 36

 Rozdział trzydziesty szósty Wizyta teściów - Cześć Ewa, co tutaj robisz? - idącą korytarzem kobietę wyrwał nagle z zamyślenia, czyjś głos. ...